Pięć gwiazdek w świetnej cenie
W poszukiwaniu luksusu nie trzeba od razu kierować się na wybrzeże Zatoki Perskiej. Pięciogwiazdkowe hotele godne uwagi bez trudu znajdziemy znacznie bliżej – w Europie. I to za mniej niż 200 dolarów za noc. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie szukać. Oto pięć miast i tyle samo hoteli, które warto odwiedzić.
O Zjednoczonych Emiratach Arabskich – oazie niewyobrażalnie bezwstydnego luksusu – już pisaliśmy na łamach „Diners Club Magazine”. I wnioski płynące z tego artykułu były jasne: tam wszystko jest „naj”. Najlepsze, najbardziej spektakularne i najdroższe. Za „jedyne” 12 tys. dolarów (44 tys. dirhamów) można tam spędzić noc w hotelu Burdż al-Arab, którego klasyfikacja nie mieści się w międzynarodowym, pięciogwiazdkowym standardzie – on ma ich nieformalnie sześć, co podkreśla „dopisek” deluxe w jego nazwie. Ale nie o ZEA miała być mowa. Znacznie bliżej i zdecydowanie taniej można spędzić niezapomniane chwile w pięknych europejskich miastach. I to za mniej niż 200 dolarów za noc. Niestety, będziemy musieli zadowolić się „zaledwie” pięcioma gwiazdkami.
W sercu Rosji

Moskiewski rozmach jest imponujący. Od wieków…
Chyba każdy się zgodzi ze stwierdzeniem, że Rosjanie lubią przepych. Kto odwiedził Moskwę lub Sankt Petersburg wie, o czym mowa. W rosyjskich metropoliach nie brakuje „atrybutów” luksusu, który uosabiają butiki topowych marek, restauracje, w których kolacja kosztuje więcej niż utrzymanie rodziny przez miesiąc oraz hotele oferujące niemal carski komfort pobytu. Co jednak ciekawe, w piekielnie drogiej Moskwie można znaleźć też oazy luksusu w rozsądnej cenie.

Hotel Kempinski z widokiem na rzekę Moskwę i Kreml w pełni zasługuje na pięć gwiazdek.
Położony w sercu Moskwy (z widokiem na Kreml i rzekę Moskwę) hotel Baltshug Kempinski jest jedną z nich. Zlokalizowany w XIX-wiecznej kamienicy hotel oferuje wszystko, co zasługuje na miano pięciu gwiazdek – apartamenty klasy superior ze świetną obsługą, wyśmienitą kuchnię oraz program degustacji pielmieni i rosyjskiej wódki. A to wszystko – w okresie od października do lutego – za mniej więcej równowartości 165 dolarów za noc. Karty Diners Club są, co oczywiste, akceptowane.
Kraina fado

Dla takich widoków trzeba Lizbonę zobaczyć.
Lizbona jest nieustannie na turystycznym topie. Warto ją odwiedzić – choćby przez weekend – żeby posłuchać fado, zjeść dorsza i napić się wyjątkowo dobrego wina. I nie trzeba w takiej podróży specjalnie kontrolować stanu konta – nie brakuje tam hoteli o pięciogwiazdkowym standardzie i w przyjaznej cenie.

Avenida Palace – luksus w centrum Lizbony. Foto: jiawangkun / Shutterstock.com
Przykładem może być lizboński hotel Avenida Palace, położony w centrum miasta, kilometr od przepływającego przez Lizbonę Tagu. Romantyczna kamienica w stylu belle epoque, doskonała obsługa i udogodnienia dla gości – od wielojęzycznej obsługi, przez siłownię, pralnię po usługi concierge – podkreślają status tego hotelu. A wszystko to można mieć za około 170 dolarów. No i oczywiście tę drobną kwotę można uiścić kartą Diners Club, więc polecamy.
Miasto niedźwiedzia

Herzlich willkommen! Berlin jest idealnym miastem na weekendowy wyjazd.
Berlin jest blisko, jest piękny i za relatywnie nieduże pieniądze dostarcza ciekawych rozrywek. Idealne miasto na weekend pełen atrakcji. Nie ma co rozpisywać się o atrakcjach, jakie oferuje, bo wybór jest szeroki, ale na pewno warto wspomnieć o Wieży Telewizyjnej, popularnych nocnych klubach na Kreuzbergu i, oczywiście, wycieczkach śladami muru oraz Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Zresztą, do stolicy Niemiec warto też pojechać nawet tylko po to, żeby spędzić kilka chwil w naprawdę luksusowych warunkach.

Jeżeli szukamy luksusu, trzeba skierować się do berlińskiego Ritza. Foto: 360b / Shutterstock.com
Hotel Ritz-Carlton je nam zagwarantuje. Widok na Postdamer Platz lub Tiergarten Platz, marmury, ekskluzywne kosmetyki dla gości i świetna restauracja to dobre powody, by się tam zatrzymać. Ceny? Znośne – pięciogwiazdkowa „dwójka” to wydatek rzędu 198 dolarów. No i z kartą Diners Club to żaden problem.
Zachód na wschodzie

Tallin w pełni zasługuje na miano zachodniego miasta – tysiącletnia hanzeatycka historia uzasadnia to stwierdzenie.
W naszej świadomości Estonia zajmuje dalekie miejsce. Ot, maleńkie postsowieckie państwo. Bogate, ale wiemy o nim tyle, że jest. Tymczasem to „tygrys” gospodarczy i kraj o bogatej historii. Estończycy, krewniacy Finów, są dumni ze swojej hanzeatyckiej tradycji i mentalnej przynależności od świata Zachodu. Tallin, stolica państwa, jako żywo przypomina miasta skandynawskie i ma za sobą 10 wieków obecności na mapie. Średniowieczne stare miasto (wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego ludzkości UNESCO), późnobarokowy pałac Kadriorg lub imponujący Sobór Metropolitalny Świętego Aleksandra Newskiego są wystarczającymi powodami, dla których Tallin warto zobaczyć. Innym może być chęć zobaczenia portu, z którego brawurowo uciekł internowany w czasie II wojny światowej polski okręt ORP Orzeł.

Hotel Telegraaf gościł koronowane głowy, przywódców państw i gwiazdy rocka.
A gdzie się tam zatrzymać? Pięciogwiazdkowy hotel Telegraaf jest dobrym wyborem. Położony na starym mieście, w XIX-wiecznej kamienicy oferuje jak najbardziej współczesne luksusy – świetną kuchnię, spa z basenem oraz łaźnią turecką i doskonale wyposażone pokoje. Nic więc dziwnego, że Telegraaf gościł senatora Johna McCaina, duńską księżniczkę Marię, dziesiątki polityków z całego świata oraz… zespoły Scorpions i Roxette. 175 dolarów to nie majątek, a pięć gwiazdek to… pięć gwiazdek. Karty Diners Club, jak przystało na hotel tej klasy, są akceptowane.
Zdecydowanie najbliżej

Warszawa nie może być gorsza – to w końcu nasza jedyna globalna metropolia.
„Last but not least” – ostatnie, ale nie najmniej istotne miasto, czyli stolica… Polski. Warszawa „załapuje” się do zestawienia europejskich metropolii, w których można spędzić miłe chwile w pięciogwiazdkowym hotelu za mniej niż 200 dolarów.

Urokliwa kamienica na Starym Mieście skrywa pięciogwiazdkowy hotel Le Regina.
Żeby nie zanudzić pt. Czytelników opisami stołecznych atrakcji i jej „tajemnic”, ograniczymy się tylko do stwierdzenia, że jeśli szukają oni luksusu pod postacią unikatowej lokalizacji, doskonałych warunków pobytu, świetnej kuchni i atrakcji, takich jak spa, mogą śmiało wybrać np. hotel Le Regina. Zlokalizowany na Starym Mieście, w urokliwej kamienicy, oferuje europejski luksus za około 160 dolarów za noc – płatny także kartą Diners Club.
Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania „Diners Club Magazine” z 2015 roku.