Co kraj, to… produkt
Przyjęło się sądzić, że produkty wielkich, globalnych koncernów sprzedawane są na świecie pod tymi samymi nazwami. Tak zazwyczaj jest, ale od tej „reguły” jest co najmniej kilka odstępstw. Oto garść ciekawostek na ten temat.
Mówiąc o samochodach marki Mercedes, kupimy je pod tą nazwą na całym świecie, bez względu na konkretny model. „Merc” to „Merc” w każdym zakątku globu. Podobnie jest ze sprzętem elektronicznym, np. Samsung – i w „mateczniku”, czyli Korei Południowej, i w Rosji, i we Francji Samsung jest Samsungiem. Przykłady można by mnożyć, ale nie w tym rzecz. O wiele ciekawsze jest, że nie brakuje kontrprzykładów produktów, które w zależności od regionu świata mają zupełnie inny „branding” – od nazwy po opakowanie. Na doświadczonych podróżnikach nie robi to zapewne wrażenia, ale dla wielu osób taka zmiana opakowania i nazwy może być niemałą niespodzianką. Zwłaszcza że mowa o towarach, które doskonale znamy z codziennego życia. Warto nadmienić, że odmienne oznakowanie tych samych produktów na różnych rynkach nie jest fanaberią producenta – zazwyczaj decyzja o zmianie wynika z badań rynkowych; dla konsumentów z odmiennych regionów świata niektóre nazwy są bardziej atrakcyjne, wybierają inne kolory lub wzory opakowań. Sztandarowym przykładem wymuszonej wręcz przez kulturę i język zmiany jest popularny samochód terenowy Mitsubishi Pajero.
Pod taką nazwą zna go w zasadzie cały świat – prawie cały, bowiem w krajach hiszpańskojęzycznych znany on jest jako Mitsubishi Montero. Dlaczego? W potocznym języku hiszpańskim pajero jest bardzo wulgarnym określeniem onanisty… A jak wyglądają mniej kontrowersyjne przykłady?
Najlepsze kurczaki w PFK
Odwiedzając francuskojęzyczną prowincję Kanady, Quebec, trzeba pamiętać, że nie znajdziemy tam fastfoodów KFC. Nie znaczy to jednak, że Quebekczycy są przeciwnikami kurczaków w tłustej panierce. Są, po prostu, frankofonami, niezwykle mocno pielęgnującymi swój język.
Z tego też powodu w Quebecu KFC (Kentucky Fried Chicken) znane jest jako PFK (Poulet Frit Kentucky). Znaczy to samo, smakuje tak samo, ale wygląda… jakoś dziwnie, prawda?
Milky Way, czyli Mars
W USA wiele rzeczy jest innych. Amerykanie mają swój gust, swoje smaki i przyzwyczajenia. Jeśli ktoś jest miłośnikiem czekoladowych batonów Milky Way i odwiedzi Stany, może się zdziwić, że znany mu z Europy batonik, za oceanem wygląda i smakuje zupełnie inaczej.
W USA bowiem Milky Way ma wygląd i smak, jak znany całej reszcie świata… Mars. Choć występuje pod „standardową” nazwą, za to w dziwnie brązowo-zielonym opakowaniu. Miłośnicy mleczno-czekoladowych batoników mogą się poczuć zawiedzeni, ale na ratunek przyjdą im trzej muszkieterowie.
Najbliższym krewnym Milky Way w USA jest bowiem batonik 3 Musketeers – tak samo jak Mars i Milky Way produkowany przez korporację Mars. Po takiej porcji słodkich faktów pozostaje tylko napić się Coca-Coli Light (bo cukru już wystarczy)… No chyba, że jest się w USA – tam znajdziemy tylko Diet Coke…
W czym prać?
Jak pokazuje życie i marketingowe praktyki, nawet pranie ubrań może wprowadzać element niepokoju. Przyzwyczajeni do proszku do prania Vizir nie znajdziemy go nigdzie poza Europą Środkową… I nie dlatego, że to wyrób regionalny – reszta świata zna go jako Tide.
Turcja z kolei pierze w nim pod nazwą Alo. Podobnie rzecz wygląda w przypadku płynów do płukania. Popularny Lenor znany jest w Europie, w Rosji i w Japonii. Amerykanie natomiast, mimo iż płyn ten pachnie i płucze tak samo, mają Downy. Czysty marketing w wykonaniu Procter & Gamble. Ale cóż, widocznie tak się lepiej sprzedaje, a o to tylko chodzi.