Podróże
Kraina dorsza i zielonej zupy
Lizbona chwyta za serce rzewnymi dźwiękami fado płynącymi z maleńkich knajpek rozsianych po Bairro Alto, urzeka architekturą pamiętającą czasy kolonialnej świetności Portugalii i upaja bogactwem nocnego życia. Przede wszystkim jednak, oszałamia smakami lokalnej kuchni. Będąc w najbardziej wysuniętej na zachód stolicy kontynentu trzeba podążać za głosem… żołądka, bo przez niego prowadzi najkrótsza droga do serca. Czego spróbować, by jak najlepiej zapamiętać Lizbonę i Portugalię?
Dorsz na 365 sposobów jest specjalnością kuchni portugalskiej.
Przede wszystkim dorsza w 365 różnych odmianach. Bacalhau (czyt. bakaljau) jest w zasadzie narodową potrawą Portugalii. Smażony, wędzony, suszony, solony i pieczony dorsz króluje na lizbońskich (i nie tylko) stołach i licznych sklepach rybnych. Ale nie samym bacalhau człowiek żyje – świetnie uzupełnia go caldo verde – soczyście zielona, sycąca zupa krem. Łagodny smak kapusty, ostre akcenty cebuli i słodycz ziemniaków świetnie komponują się z wyrazistym aromatem chouriço – dojrzewającej, paprykowej kiełbasy. Na deser obowiązkowo trzeba z kolei spróbować pastéis de Belém (pastéis de nata) – słodkich babeczek nadziewanych cynamonowym flanem. To przysmak, z którego słynie podlizbońskie miasto Belém, a za jego sprawą, cała Portugalia.
© 2015 Diners Club Polska