Efekt WoW!
Gry internetowe kojarzą się przede wszystkim z zabawą i bezsennymi nocami. „World of Warcraft” jest inna, na niej niektórzy zarabiają.
Jak pokazują statystyki sprzedaży oraz te pochodzące z serwerów firmy Blizzard, tworzącej gry komputerowe, ponad 10 mln graczy (w 2011 roku – w 2015 roku 44 proc. mniej – aktualizacja red.) praktycznie codziennie zasiada przed ekranami swoich komputerów, by uczestniczyć w „questach” (misjach) w mrocznym świecie Azeroth.
Walczą z orkami, elfami lub magami, zbierają punkty doświadczenia, podróżują po niekończącej się mapie… I płacą za to około 57 zł miesięcznie (13 euro). Co miesiąc, nieraz przez lata, bowiem „World of Warcraft” nieprzerwanie od 2004 roku jest przebojem MMORPG (Wieloosobową Rozległą Grą Role Playing Online), grą wpisaną do Księgi Rekordów Guinnessa ze względu na swoją niesamowitą popularność.
Gra o pieniądze
W „WoW”, jak skracana jest nazwa tej gry, nałogowo wręcz grają miliony ludzi z całego świata. Tak ogromna liczba użytkowników (a może nawet mieszkańców świata Azeroth) ma bezpośrednie przełożenie na stan portfela firmy Blizzard.
Zwiedzanie wirtualnych światów w poszukiwaniu przygód może być niezłym sposobem na zarobek.
W zeszłym roku (2010 roku) jej dochody wyniosły 1,6 mld dolarów. Warto jednak wiedzieć, że Blizzard jest częścią większej spółki parającej się grami komputerowymi – Activision Blizzard, której łączny dochód w 2010 roku był o wiele wyższy i wyniósł 4,47 mld dolarów. Jak widać, realny kryzys nie dotknął wirtualnych światów. Dziś, w 2016 roku, w świecie gier wideo jest tylko lepiej – mowa bowiem o branży wartej 100 mld dolarów.
Zbieracze złota
Co ciekawe, na grach zarabiają też gracze. Wielu z nich wyspecjalizowało się w handlu wirtualnymi artefaktami oraz „doładowanymi” punktami mocy, doświadczenia etc. (a więc wartościowymi i dającymi większe możliwości) postaciami. Dość powiedzieć, że w roku 2007 wirtualne, rozbudowane już o umiejętności, postaci z gry „WoW” kosztowały nawet 5000 funtów. Co niezwykłe, w komputerowym świecie działa też „gildia” Zbieraczy Złota (jak są nazywani), czyli grupy graczy handlujących wirtualną walutą, umożliwiającą kupowanie np. nowych broni lub elementów wyposażenia. Oczywiście handel jest prowadzony w walucie „twardej” – dolarach amerykańskich. Nikt nie zna wielkości tego rynku, można jednak sądzić, że chodzi o dziesiątki tysięcy dolarów. Najzabawniejsze, że transakcje te są prowadzone na granicy prawa, w związku z czym handlarzy ścigają urzędy z tego świata – m.in. amerykańska skarbówka (IRS).
Jak widać, wirtualne światy nakręcają ten nasz – realny. Za rozwojem gier nadążają producenci komputerów, z kolei twórcy gier wymyślają coraz lepsze efekty graficzne wymagające coraz droższych komputerów… Wszak, jak śpiewała Liza Minnelli w „Kabarecie”, „Money makes the world go round”…
Graj bezpiecznie
Współcześnie wiele gier internetowych i mobilnych jest tworzonych w modelu freemium – sama gra jest bezpłatna, ale np. rozwój postaci, czy zdobywanie nowych poziomów wymaga uiszczenia mikropłatności. Oczywiście, wtedy przyda się karta Diners Club, ale w ferworze walki o nowe „levele” nie wolno zapominać o podstawowych zasadach bezpieczeństwa. O tym, jak rozsądnie i bezpiecznie korzystać z kart Diners Club można przeczytać pod tym linkiem.
Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania „Diners Club Magazine” z 2011 roku. Niektóre dane zostały zaktualizowane przed publikacją w cyfrowej formie w 2016 roku.