Inwigilacja czy bezpieczeństwo?
O ile jeszcze kilkanaście lat temu wydawało się, że rządowe systemy komputerowe wykrywające potencjalne przestępstwa i przestępców to paranoiczna antyutopia, dziś wiemy, że to… rzeczywistość.
Firma technologiczna Palantir jest praktycznie nieznana. Przynajmniej tym, którzy nie interesują się technikami cyfrowego przewidywania zdarzeń. Tymczasem jest to bardzo prężny startup, w którym udziały ma jeden z twórców Pay Pal, Peter Thiel, a pracami Palantir są zainteresowane amerykańskie agencje rządowe, w tym CIA, FBI i NSA. Agencja wywiadu (CIA) wyłożyła nawet fundusze na wsparcie startupu – ma w tym interes. Palantir opracował bowiem system, który z dużą dozą prawdopodobieństwa przewiduje, w którym regionach miast (aktualnie Chicago i Los Angeles) dojdzie do… przestępstw.
Sztuczna inteligencja ma wystarczającą moc obliczeniową, żeby przewidywać z dużą dozą prawdopodobieństwa pewne zdarzenia – w tym przestępstwa.
Nie ma w tym magii, są za to sieci neuronowe, sztuczna inteligencja i zaawansowana analiza matematyczna. Co ciekawe, system opracowany przez Palantir ma za sobą chrzest bojowy – jak zauważają dziennikarze technologiczni, był on wykorzystywany w Iraku do predykcji zamachów terrorystycznych na oddziały USA. Obecnie, system służy do przewidywania i wykrywania przestępstw – zanim do nich dojdzie – nie tylko związanych z terroryzmem. Według serwisu TechCrunch w 2015 roku Palantir pomógł wykryć gigantyczną piramidę finansową (oszustwo na ok. 50 mld dolarów) zbudowaną przez Berniego Madoffa.
Z jednej strony system Palantir wydaje się świetnym narzędziem podnoszącym poziom bezpieczeństwa obywateli. Z drugiej zaś może być machiną do inwigilacji na niespotykaną skalę. Wszystko zależy od tego, kto go używa i jakie ma intencje. Słabym ogniwem jest – jak zawsze – człowiek korzystający z narzędzia dającego mu „supermoce”. Miejmy nadzieję, że w tym przypadku chodzi tylko o bezpieczeństwo.