Zombie atakuje w ciszy
Scena pościgu w „Bullicie” nie byłaby tak efektowna, gdyby nie Steve McQueen, wzgórza San Franciso i – to oczywiste – nieśmiertelny Ford Mustang. Dzięki Mitchowi Medfordowi ta motoryzacyjna legenda stała się jeszcze bardziej drapieżna.
Dla Mitcha Medforda, amerykańskiego pasjonata motoryzacji i właściciela warsztatu Blood Shed Motors, nie ma rzeczy niemożliwych. Tak, gdzie inni widzą przeszkody, on dostrzega wyzwania i okazje do zabłyśnięcia. Przykład Forda Mustanga z 1968 roku – legendarnego muscle car – którego Medford „nieco podrasował”, dowodzi prawdziwości tego stwierdzenia. Jak bardzo udało mu się ulepszyć to 47-letnie auto?
Zombie 222 „zjada” na torze auta, których nazwy brzmią jak rodzaje makaronów: Lamborghini, Ferrari, Maserati…
Cóż, Medford i jego zespół nieskromnie uczynił z niego najszybsze i najpotężniejsze na świecie auto z napędem elektrycznym. I wcale nie są to czcze przechwałki. Zombie 222, bo taką nazwę otrzymał Mustang po „tuningu”, ma oszałamiającą specyfikację. Moc silnika to ponad 800 KM, moment obrotowy równy jest 2440 Nm, a prędkość maksymalna przekracza 280 km/h. Ale to jeszcze nie koniec rewelacji – Zombie 222 z taką specyfikacją ma niemal odrzutowe przyspieszenie. Do 60 mph (96 km/h) rozpędza się w… 1,79 sekundy. To wynik współczesnych bolidów Formuły 1. Jednak w przeciwieństwie do bolidów, ten „potwór” jest absolutnie bezgłośny i ekologiczny.
Trabant z plastiku, a Lexus IS z… Zobacz to sam!
Medford nie zamierza spocząć na laurach i jego celem jest dalsze udoskonalanie Zombie 222. Cel jest prosty – przekroczyć barierę 321,8 km/h (200 mph). Biorąc pod uwagę, co już osiągnął z zespołem Blood Shed Motors, pytanie o to nie powinno brzmieć „czy”, ale „kiedy”. Oby jak najszybciej.
Jak rodzi się Zombie…
Jeżeli mamy do wydania co najmniej 125 tys. dolarów i samochód, który chcemy przerobić, Blood Shed Motors zajmie się tym zleceniem z przyjemnością. W skrócie, tak to będzie wyglądać…
Wideo w nagłówku artykułu pochodzi z bloga Translogic.