Porsche – dla wielu synonim sportowego auta. Tak jak każde sportowe buty to adidasy, każda stacja benzynowa to CPN, tak niektórzy na każde auto o sportowej sylwetce mówią Porsche.
Silnik z tyłu, żabie oczy, niska sylwetka – przez długie lata obiekt chłopięcych marzeń był niezmienny. Michael – żyjący w latach siedemdziesiątych w Bawarii, urodzony dziesięć lat później Mike z Kalifornii lub dorastający w jelcynowskiej Rosji Misza wieszali sobie nad łóżkiem ten sam samochód – dziewięćsetjedenastkę, delikatnie „uaktualnianą”. Ale wszystko się zmienia. Teraz nad łóżkami i w szatniach zamiast radykalnej sportowej maszyny wisi Cayenne GTS. Również auto sportowe i… terenowe i… luksusowe. Bo teraz wszystko jest możliwe. Biuro dr. inż. Ferdynanda Porsche już przed wojną projektowało samochody. Konstruktor stworzył między innymi słynnego Volskwagena garbusa. Pierwszy samochód sygnowany jego nazwiskiem, dający początek marce legendzie to Porsche 356 z 1948 roku. Model 356 odniósł wielki sukces, co zachęciło konstruktora do budowy kolejnych pojazdów. W 1953 roku, w dwa lata po śmierci Ferdynanda Porsche, fabrykę opuścił pierwszy pojazd wyścigowy marki – typ 550 Spyder. Udana konstrukcja, w połączeniu z dynamicznym silnikiem, dała mu niekwestionowane zwycięstwo w rajdzie Targa Florio w 1956 roku. Sukcesy Spydera przyczyniły się do powstania kultowego 911 – sportowego bolidu, który nieprzerwanie od 1964 roku jest wciąż udoskonalany i doczekał się 10 podtypów. Ile przez te lata wydrukowano plakatów i zdjęć wiszących w pokojach małych i całkiem dużych chłopców? Takich statystyk nikt nie prowadzi.
Nieco inaczej
Przez całe lata wszystko w firmie Porsche kręciło się wokół jednego. Kolejni menedżerowie niższego i wyższego szczebla powtarzali jedno hasło: „Produkujmy szybkie sportowe samochody. Mogą być mniejsze, większe, dla zawodowców lub cafe-racerów, którzy lubią popisy, ale muszą być sportowe”. Wraz z przełomem wieków przyszły zmiany. W 2002 roku powstał pierwszy SUV marki – model Cayenne.
Po pierwszym zdziwieniu Ferdinand Porsche zaakceptowałby Cayenne GTS jako dowód geniuszu inżynierów jego firmy.
Samochód dużo większy od tych, które wcześniej powstawały. Samochód o wiele bardziej komfortowy, wszechstronny… ale nie mniej sportowy! Jeśli tancerza, który przez całe lata rozwijał swoją pasję, ubierzemy w wojskowy uniform i wyślemy na defiladę z daleka będzie widać, że ten żołnierz ma zupełnie inne ruchy. Tak jest z Cayenne, które mimo swoich gabarytów nie zapomina o rodzinnych korzeniach. Najlepszym dowodem na to jest najszybszy Cayenne GTS. Nowy Cayenne GTS jest napędzany przez potężny 420-konny silnik. Osiem cylindrów w układzie V i 4,8 litra pojemności bez trudu rozpędzają ten samochód do 261 km/h. Dojście do setki zajmuje Cayenne GTS zaledwie 5,7 sekundy, a rozwinięcie 160 km/h – nieco ponad 13 sekund. Nie tylko muskularny motor nadaje GTS zatrważającą moc. Zmodyfikowana, sportowa ośmiobiegowa skrzynia Tiptronic S z funkcją Auto-Start-Stop gwarantuje maksymalną dynamikę jazdy i zarazem racjonalne zużycie paliwa. Kształtuje się ono na poziomie 10,7 litra na 100 kilometrów. Sportowa natura nowego Cayenne manifestuje się również w układzie jezdnym. Nadwozie GTS jest obniżone o 24 milimetry w stosunku do modelu Cayenne S, a zawieszenie z technologią Porsche Active Suspension Management jest sztywniejsze i gwarantuje doskonałą przyczepność oraz zwrotność.
Mariaż mocy i stylu
Cayenne GTS łączy w sobie cechy swoich „starszych braci” – Turbo i S. Przód nadwozia przykuwa uwagę pięknym profilem i czarnymi ramami. Połyskliwe listwy oraz profilowane osłony progów przydają mu „zadziornego”, acz dystyngowanego charakteru. Z kolei mocne, atletyczne nadkola przywodzą na myśl bezpieczeństwo właściwe autom terenowym. Całość wieńczy spojler dachowy z podwójnym profilem skrzydła. W środku oczywiście skóra, alcantara i fotele z zakresem regulacji, który wpędza w kompleksy producentów foteli dentystycznych. Gdyby Ferdynand Porsche zobaczył potomka swoich pierwszych samochodów, mocno by się zdziwił. Za jego czasów auta były albo sportowe, albo wygodne. Albo ciężko pracowały w terenie, albo były limuzynami. Takie połączenia nikomu nie przychodziły do głowy choćby dlatego, że dopiero współczesna technika pozwala na taką wszechstronność. Po pierwszym zdziwieniu Porsche zaakceptowałby Cayenne GTS jako dowód geniuszu inżynierów jego firmy. Nieco dłużej musielibyśmy mu tłumaczyć, dlaczego ten model miał swoją premierę nie w Paryżu, Genewie czy Frankfurcie, a w Pekinie…