Sztuka biznesu: Potęga sztuki
Są takie dzieła, które stanowią zagadkę. Są one inspiracją nie tylko dla widzów, ale także wielu pokoleń badaczy, przede wszystkim historyków sztuki, którzy starają się rozwikłać ich treść i przesłanie. W ich przypadku nie chodzi o zagadkowość wykorzystanych przez artystę symboli lub alegorii. Specjaliści znają je doskonale…
Pomimo wielu badań i dociekań nadal zdania są podzielone, a w niektórych przypadkach dysponujemy pokaźną ilością często wykluczających się interpretacji. Znaczną trudność jaką napotykamy przy próbach interpretacji obrazu jest brak wiarygodnych informacji o ich genezie. Często znamy historyczny kontekst, a także okoliczności w których zamówiono namalowanie obrazu. Ale nadal nie wiemy dlaczego.
Przedstawię kilka bardzo znanych obrazów, których treść, intelektualna i emocjonalna zawartość nadal jest przedmiotem zażartych sporów, ale mogę podać powody dla których powstały. Postaram się przedstawić je pragmatycznie, językiem biznesu i bez naukowej ostrożności.
Agnolo di Cosimo, zwany Bronzino, Alegoria z Wenus i Kupidynem, 1540–50 r., National Gallery, Londyn.
Obraz został zamówiony przez księcia Florencji Cosimo de Medici z przeznaczeniem na prezent dla króla Francji Franciszka I. To bardzo wyrafinowany prezent – obraz pełen perwersyjnej erotyki, ambiwalencji i charakterystycznej dla manieryzmu symboliki. Odpowiadał on duchowi czasów w których powstał, a także gustom zamawiającego i obdarowanego. Skłębione ciała i symbole ukazują podwójny charakter uczuć i namiętności. Z jednej strony widzimy triumf czasu nad miłością oraz uśmierzającą moc zapomnienia.
Sztukę można „czytać” i rozumieć na wiele sposobów. A gdy nie wiadomo, o co w niej chodzi, często chodzi o pieniądze, sławę i władzę… Jak to w życiu, które też jest sztuką.
Druga strona symbolizuje słodko-gorzki smak oszustwa w imię przyjemnej zabawy. Rezultatem tych miłosnych cierpień jest starość i brzydota. Najważniejsza jest część środkowa obrazu. Miłosna gra Wenus i Kupidyna to gra przewrotna. Pamiętajmy, że mitologiczna Wenus to matka Kupidyna. Wysunięty lubieżnie język Wenus i jej sutek pomiędzy palcami dłoni Kupidyna to „zasłona dymna” dla gry bardziej wyrafinowanej. Dyskretnie wyjęta strzała z kołczanu Kupidyna to forma rozbrojenia, a lewa ręka Kupidyna, tak zdawałoby się czule obejmująca głowę Wenus, to próba odebrania korony. Jaki cel mogło mieć wysłanie z Florencji do Paryża takiego prezentu? Połowa XVI wieku to były dla Europy czasy wielu konfliktów zbrojnych. Książę chciał królowi Francji dać do zrozumienia, że jego śmielsza ekspansja terytorialna może mieć bolesne konsekwencje.
Diego Velázquez, Damy dworu, 1656 r., Muzeum Prado, Madryt.
To obraz wyjątkowo popularny wśród historyków i popularyzatorów sztuki. Poświęcono mu wiele książek, artykułów i filmów. Z pozoru banalna scenka z życia królewskiego dworu jest do dzisiaj nierozwiązanym rebusem. Nic w tym obrazie nie jest oczywiste lub przesądzone. Specjaliści spierają się przede wszystkim o to, jaki punkt widzenia należy przyjąć do jego interpretacji, oraz kto jest w tej scenie portretowany: infantka czy para królewska. Zagadką pozostaje nadal odbicie w lustrze, które wisi na ścianie w głębi pracowni. Czy w lustrze widzimy odbicie pary królewskiej, która na chwilę wstąpiła do pracowni, czy też ich portretu malowanego przez Velázqueza? A może to nie lustro tylko obraz? Diego Velázquez był przez 40 lat nadwornym malarzem Filipa IV, króla Hiszpanii i Portugalii. Obraz miał dopomóc artyście w uzyskaniu szlachectwa. Cel swój osiągnął. Na rok przed śmiercią król odznaczył go najwyższym odznaczeniem oraz nadał szlachectwo.
Bernard Bellotto zwany Canalettem, Architektura fantastyczna z autoportretem w stroju patrycjusza weneckiego, ok. 1765 r., Muzeum Narodowe w Warszawie.
Obraz jest manifestem wolności estetycznej, a także odzwierciedleniem dumy i aspiracji artysty. Kierował go do członków Akademii Sztuki w Dreźnie, którzy wyznaczając mu poślednią rolę, skłonili go do emigracji. Zabrany w podróż obraz był artystyczną wizytówką autora. Cel swój osiągnął. Jadąc do Petersburga zatrzymał się w Warszawie. Tu przyjął zaproszenie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i został na jego dworze do końca życia. Jako nadworny malarz był sowicie wynagradzany.
Mark Rothko, Czarny na bordowym, 1958 r., TATE Gallery w Londynie.
Przyjmując w 1958 roku zlecenie od firmy Seagrams na dekorację restauracji „Four Seasons”, artysta potraktował je jako „osobistą konfrontację z Manhattanem”. Zlecenie dotyczyło pokrycia malowidłami ścian o łącznej powierzchni 600 stóp kwadratowych [55,7 mkw. – przyp. red.]. Mark Rothko wierzył, że sztuka może zmienić świat i jest antidotum na trywialność codziennego życia. Widzowie jego dzieła mieli poczuć, że są uwięzieni w sali, a wszystkie drzwi i okna są zamurowane. Mogą tylko walić głową w mur. To mieli odczuwać ludzie jedzący w najelegantszej restauracji na Manhattanie. Projekt nie został zrealizowany do końca. Artysta uznał, że w restauracji nikt nie zwróci uwagi na jego dzieło i odstąpił od umowy zachowując namalowane już obrazy. Przez resztę życia, aż do samobójczej śmierci, próbował stworzoną wizję zrealizować. Tu nie chodziło o teraz, tu chodziło o wieczność, o wrota otwarte na nieskończoność.
„Poczuć smutek przychodzenia i odchodzenia, wejść i wyjść, narodzin i śmierci. Łono, grobowiec i wszystko co pomiędzy nimi. Czy sztuka mogłaby być bardziej kompletna, potężniejsza? Nie sądzę”. Tak Simon Shama kończy swoją filmową opowieść o obrazach Marka Rothko namalowanych dla „Four Seasons”.
Nie wszystkie obrazy namalowano w tak utylitarnych i precyzyjnie określonych celach. Ale jeżeli tylko niektóre z nich zapobiegły wojnie, pomogły uzyskać szlachectwo, rozkręciły zagraniczną karierę, a „sukinsynom z Manhattanu odebrały apetyt” to przyznajcie, że SZTUKA może cholernie dużo…
Dossier autora
Jerzy Cichowicz jest menedżerem, trenerem biznesu, coachem i informatykiem z wieloletnim doświadczeniem. Jest również cenionym znawcą sztuki. Do jego specjalizacji zawodowych należą m.in. zagadnienia związane z bankowością, w szczególności zaś z kartami płatniczymi, ich zabezpieczeniami (w tym biometrią) oraz personalizacją. Jest autorem wielu publikacji, w tym poruszających tematykę biznesu i sztuki.
Foto: Agata Makomaska, Wikimedia Commons®