Choć podbój kosmosu trwa już od ponad pół wieku, wciąż rozpala emocje… Przede wszystkim kosmicznych kolekcjonerów.
Kosmonauci misji Apollo 11 (1969 rok), pierwszej w historii załogowej wyprawy na Księżyc, nie wiedzieli, czy wrócą na Ziemię. Ryzyko związane z lotem na srebrny glob było nie do oszacowania w wiarygodny sposób, co oznaczało, że nie można było ubezpieczyć Neila Armstronga, Edwina Aldrina i Michaela Collinsa. I oczywiście żaden ubezpieczyciel nie podjął się takiego ryzyka. Astronauci wzięli więc sprawy w swoje ręce – przygotowali setki autografów – na kartkach pocztowych NASA, zdjęciach i plakatach – które rodziny miały sprzedać w razie ich śmierci. Aż do lat 90. pamiątki te pozostawały w rodzinnych zbiorach. Obecnie można spotkać je na aukcjach kosmicznych memorabiliów. Ceny tych „polis” sięgają nawet 30 tys. dolarów.
Ceny lecą w kosmos?
Jak dotychczas w przestrzeni kosmicznej – powyżej 100 km nad powierzchnią Ziemi – znalazły się zaledwie 24 osoby. Natomiast na srebrnym globie stanęło tylko 12 astronautów. Trzeba też pamiętać, że spośród tych, którzy zostawili swój ślad na Księżycu, dziś żyje już tylko ośmiu.
Jak podaje „Forbes”, w latach 2000-2012 wartość autografów Armstronga wzrosła o ponad 1200 procent.
Autografy, zdjęcia i przedmioty osobiste astronautów zyskują więc na wartości – podobnie jak plany, prototypy i modele urządzeń, które towarzyszyły im w czasie kosmicznych podróży. Z punktu widzenia sensowności inwestycji, im mniej pożądanego kolekcjonerskiego dobra znajduje się na rynku, tym większą (przynajmniej w teorii) ma ono wartość. Z oczywistych przyczyn liczba memorabiliów związanych z kosmosem (a w szczególności z eksploracją powierzchni Księżyca) jest ograniczona. Ponadto, wszystko co ma związek z kosmosem i jego podbojem, budzi wielkie emocje – są to bowiem materialne dowody upamiętniające niespotykany w dziejach przełom cywilizacyjny i technologiczny. Złożenie tych dwóch cech kosmicznych pamiątek – ekskluzywności oraz ładunku emocjonalnego – podnosi ich wartość materialną.
Druga prędkość kosmiczna

Między innymi ta pocztówka była jedną z wielu polis, które kosmonauci misji Apollo 11 zostawili rodzinom na wypadek, gdyby nie wrócili z Księżyca. Dziś ceny tych „ubezpieczeniowych” pamiątek sięgają 30 tys. dolarów.
Warto też podkreślić, że rozwój rynku kolekcjonerskiego znacznie przyspieszył, gdy pojawił się inny rewolucyjny ludzki wynalazek – internet. Obecnie w globalnej sieci funkcjonuje kilkanaście serwisów, które zajmują się wyłącznie internetowym handlem memorabiliami „spoza świata”. Wejście w posiadanie prototypu sondy kosmicznej, autografu pierwszego człowieka na Księżycu – Neila Armstronga, lub notatek obsługi technicznej Centrum Kosmicznego im. Johna F. Kennedy’ego jest prostsze niż można to sobie wyobrazić. Inna rzecz, że wymaga to niemałych nakładów finansowych – zwłaszcza, gdy chce się zdobyć naprawdę wyjątkowy eksponat. Jak podaje „Forbes”, w latach 2000-2012 wartość autografów Armstronga wzrosła o ponad 1200 procent. Podpisy pozostałych ludzi, którzy stanęli na Księżycu – o około 617. Warto dodać, że trend wzrostowy utrzymuje się i zapewne w najbliższym czasie (przynajmniej dopóki NASA nie wznowi zawieszonego programu lotów wahadłowców) nic się w tej kwestii nie zmieni – kosmiczne pamiątki będą drożeć.