Do bani!
O zdrowotnych właściwościach sauny napisano całe tomy. Wygrzewanie się przy rozpalonych kamieniach oczyszcza organizm, hartuje go, uspokaja umysł i poprawia krążenie. Jednak przede wszystkim sauna jest pewną konwencją towarzyską, znaną ludzkości od czasów starożytnych.
Kiedy wspomina się o saunie, nasze skojarzenia i myśli automatycznie biegną na północ, w kierunku skutej lodem Finlandii, Rosji lub krajom bałtyckim, a w szczególności Estonii. Czy słusznie? Nie, bowiem urokom kąpieli parowej oddawali się już starożytni Rzymianie, zaś rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej stawiali „namioty potu”.
Laconicum i sudationes
Łaźnie rzymskie rozpowszechniły się w Imperium Romanum na przełomie II i I w. p.n.e. Wieczne Miasto ich budowę zawdzięcza z kolei konsulowi Markowi Agrypie. W termach, poza basenami z wodą zimną i gorącą, znajdowało się pomieszczenie zwane sudationes (do łacińskiego sudor – pot), balneum bądź laconicum. Temperaturę w tych pomieszczeniach regulowano zwiększając lub zmniejszając przepływ gorącego dymu i powietrza przez terakotowe przewody kominowe w ścianach. Ciepło dostarczane było z tzw. hypocaustum zlokalizowanego pod podłogą łaźni. Kąpiele w termach i wypoczynek w balneum były popularnymi wśród wolnych obywateli rozrywkami. W otoczeniu fresków i marmuru knuli intrygi, pili wino i oddawali się wypoczynkowi.
Sauna, bania i parzelnia
Słowo sauna zawdzięczamy ludom fińskim. O tym, jak ważną rolę pełniła sauna w Ich kulturze, świadczy choćby fakt, że ślady wspomnianego określenia odnalazły się w rekonstrukcji hipotetycznego języka protofińskiego. Mówiąc prościej – sauny były im znane od zarania dziejów. Początkowo były one zazwyczaj lepiankami lub niewielkimi jaskiniami, w których rozpalano ogień i rozgrzewano kamienie, z czasem jednak sauny zaczęły ewoluować w stronę nieco bardziej skomplikowanych konstrukcji – drewnianych chatek z paleniskiem.
Finowie są miłośnikami kąpieli parowych. Na 2 mln fińskich rodzin przypada 1,7 mln saun.
Spełniały niezwykle ważną rolę społeczną – zaproszenie gościa do sauny świadczyło (i do dziś świadczy) o gościnności. Nie dziwi to, gdy weźmie się pod uwagę, że na ok. 2 mln fińskich rodzin przypada ok. 1,7 mln saun. Kąpiel w saunie to dla Finów i Estończyków sposób na relaks, na poprawę i utrzymanie dobrych relacji w rodzinie, czas skupienia na sprawach ważnych, oczyszczenia myśli i przygotowania się do ważnych wydarzeń. Istotnym elementem takiej kąpieli są pęczki witek wierzbowych, którymi lekko omiata się ciało – poprawia to krążenie, rozszerza pory i w ten sposób przyspiesza wydalanie przez skórę metabolicznych „odpadków”. Odmienna od sauny fińskiej jest rosyjska banja, spolszczona na banię lub – regionalnie – parzelnię. Jest to sauna mokra (rozgrzane kamienie polewane są wodą), w której wilgotność dochodzi do 100 proc. Podobnie jak u Finów, bania pełni rolę społeczną, sprzyja integracji, a niegdyś pomagała przyszłym małżonkom oswoić się ze sobą i swoimi ciałami… Kąpiel parowa w parzelni miała dawniej też charakter metafizyczny, gdyż według wierzeń ludowych w gęstych chmurach pary następowało spotkanie z demonami.
Laser?
Czasy się zmieniają i obecnie powstają nawet sauny na… podczerwień. Jednak nic nie jest w stanie zastąpić wyjątkowego klimatu prawdziwej bani. Ci wszyscy, którzy pragną korzystać na co dzień z uroków kąpieli parowych, mogą łatwo i niewielkim kosztem zbudować (oczywiście z pomocą profesjonalnych firm) specjalne pomieszczenia do kąpieli parowych. Co prawda nie są one oryginalnymi domkami fińskimi, ale i tak dają dużo przyjemności. Zatem nie ma co zwlekać – do bani!
Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania „Diners Club Magazine” z 2010 roku.