Polski pomysł się sprzedaje
Sukcesy odnoszą również inne polskie studia „gamedevowe”. Stworzone przez wrocławski Techland serie gier fabularnych „Call of Juarez” i „Dead Island” sprzedały się w nakładzie ponad 8 mln egzemplarzy na całym świecie, a ich najnowsza produkcja, opowiadająca o zombie gra „Dying Light”, w styczniu 2015 roku stała się bestsellerem w USA. W ciągu pięciu dni od premiery zagrało w tę grę ponad 1,2 mln ludzi. Z kolei „This War of Mine” niezależnego warszawskiego studia 11bit z marszu trafiło na 1. miejsce w rankingach sprzedaży na ogólnoświatowej platformie gier online Steam. W efekcie 11bit zamknęło rok 2014 zyskiem netto równym 10 mln złotych (rok wcześniej był to tylko milion złotych). Podobnych przykładów polskich „gamedevów” odnoszących globalne sukcesy jest dużo więcej i co raz dołączają do nich kolejne projekty. Wielka gra o pieniądze trwa.
Unia graczy?
Znaczenie nowych technologii i „gamedevu” zauważają nie tylko gracze i producenci konsol lub podzespołów komputerowych. Ogromny potencjał rozwojowy tego sektora branży rozrywkowej dostrzega również Unia Europejska.
Studio 11bit hitem wśród inwestorów. Jego zysk netto w 2013 roku wyniósł milion złotych. Rok później – niemal 10 mln!
Z jej inicjatywy poszerzona została na początku roku 2015 lista Innowacyjnych Technologii Kreacyjnych – dodano do niej właśnie m.in. tworzenie gier. Dzięki temu twórcy cyfrowej rozrywki będą mogli ubiegać się o dofinansowanie swojej działalności w ramach programu Inteligentny Rozwój. Jak wielkie to ma znaczenie, wiedzą przede wszystkim niezależni deweloperzy, którzy aby sfinansować swój projekt, musieli uciekać się do publicznych zbiórek funduszy lub z własnej kieszeni opłacać powstającą grę. Teraz najzdolniejsi programiści i graficy mogą liczyć na środki wprost z unijnego budżetu.
Więcej niż gra
Ciekawy wydaje się również trend, za którym podąża coraz więcej, także polskich, studiów tworzących gry. Chodzi zarówno o dostarczanie cyfrowej rozrywki, jak i budowę sieci jej dystrybucji. Przykładów nie trzeba szukać daleko – portal CDP.pl, do niedawna jeszcze część CD Projektu, wypełnia taką właśnie lukę, choć robi to w dość tradycyjny sposób – handlując między innymi fizycznymi nośnikami (płyty DVD etc.). Inny z kolei model obrało „dziecko” studia 11bit – platforma cyfrowej dystrybucji gier, GamesRepublic, która stawia na własne produkcje, ale również tytuły niezależnych studiów deweloperskich z całego świata. Wszystko zaś rozprowadza w formie całkowicie cyfrowej. A to oznacza, że jest gotowa na każde wyzwanie przyszłości świata gier. „Game over” jej nie grozi.