Najbardziej efektywne pomysły biznesowe rodzą się z osobistych potrzeb ich twórców. Historia portalu Airbnb to potwierdza.
Opowieść o wartym dziś niemal 10 mld dolarów globalnym portalu krótkoterminowego wynajmu mieszkań, Airbnb, zaczyna się w 2007 roku. Wówczas to dwóm świeżo upieczonym absolwentom zabrakło pieniędzy na opłacenie czynszu za wspólnie wynajmowane mieszkanie. Cóż, mogli je zostawić i przenieść się do tańszego lokum, ale wybrali rozwiązanie godne przedsiębiorców. Jak czas pokazał, był to strzał w dziesiątkę.
Kumple ze studiów
Brian Chesky i Joe Gebbia, kumple ze studiów na Rhode Island School of Design, wynajmowali wspólnie mieszkanie w słonecznym San Francisco. Ich lokum, w zasadzie wielki loft – jak wspominają – było świetne i przestronne, ale zarazem przerażająco drogie w utrzymaniu. Chesky i Gebbia, bezrobotni świeżo upieczeni absolwenci uczelni artystycznej, nie mogli sobie pozwolić na regularne opłacanie czynszu. Zarazem nie chcieli porzucać loftu, w którym – jak wspominają – było im po prostu wygodnie. Co więc mogli zrobić? Najprościej – podnająć „nadmiar” przestrzeni. Jak wspominają, wydzielili pomieszczenie, do którego wstawili trzy dmuchane materace (ang. airbeds) i ogłosili wszem wobec – a w zasadzie w internecie – że oferują noclegi i domowe śniadania w słonecznym San Francisco. „Airbed & Breakfast” – łóżko i śniadanie – zalążek Airbnb.
Brian Chesky nie ma własnego domu. Od 2010 roku korzysta wyłącznie z usług Airbnb. Czy może być lepsza rekomendacja dla portalu?
Pomysł chwycił. Chesky i Gebbia niemal od razu znaleźli trzech lokatorów, uczestników konferencji dla projektantów przemysłowych, którym nie udało się znaleźć pokoi w hotelu. Każdy z gości zapłacił 80 dolarów za noc, a Chesky i Gebbia w ciągu paru dni zarobili na kilkumiesięczny czynsz. Przede wszystkim jednak zyskali świadomość, że ich pomysł ma biznesowy potencjał. Nie wiedzieli jednak, jak go w pełni wykorzystać. Potrzebny był im ktoś, kto mógłby nadać przedsięwzięciu rozpędu.
Tym kimś okazał się Nathan Blecharczyk – ich dawny znajomy, inżynier po Harvardzie – z którym niegdyś wynajmowali mieszkanie. Blecharczyk, Polak z pochodzenia, wiedział, jak rozkręcić biznes. Pracował w końcu dla największych korporacji IT na świecie, m.in. dla Microsoftu. Panowie zawiązali spółkę i w sierpniu 2008 roku uruchomili stronę Airbedandbreakfast.com z ofertą wynajmu „łóżek ze śniadaniem”. Fundamenty zostały postawione. Teraz potrzebowali rozgłosu i pieniędzy na zwiększenie zasięgu swojego biznesu. Co ciekawe, z pomocą przyszła im najgłośniejsza medialnie w historii USA kampania… prezydencka.
Smak sukcesu
W 2008 roku w walce o urząd prezydenta USA przyszło zmierzyć się republikaninowi Johnowi McCainowi i demokracie Barackowi Obamie. Obie partie ostro mobilizowały swoich zwolenników, a jedna z konwencji Partii Demokratycznej miała się odbyć w San Francisco. I choć nie jest to małe miasto, liczba chętnych do wzięcia udziału w tym wydarzeniu znacząco przekroczyła liczbę miejsc w hotelach. Dla Airbed & Breakfast nie mogło być lepiej – nie tylko mieli gwarancję, że znajdą chętnych na „materac ze śniadaniem” (już nie tylko w ich lofcie), ale też na to, że uda im się zdobyć dodatkowe fundusze na rozwój firmy. I to w nietypowy sposób.
Chesky, Gebbia i Blecharczyk postanowili zarobić na rozpalonych wyborczymi emocjami głowach w alternatywny i pomysłowy sposób – sprzedając im to, co Amerykanie uwielbiają, czyli… płatki śniadaniowe.
Chesky, Gebbia i Blecharczyk postanowili zarobić na rozpalonych wyborczymi emocjami głowach w alternatywny i pomysłowy sposób – sprzedając im to, co Amerykanie uwielbiają, czyli… płatki śniadaniowe. Nie byle jakie jednak, bo „polityczne”. Za własne pieniądze kupili kilkaset opakowań zwykłych płatków i przepakowali je do „demokratycznych” i „republikańskich” pudełek własnego projektu. Obama O’s i Cap’n McCain’s – dla zwolenników Obamy i dla jego przeciwnika, McCaina – rozeszły się w liczbie 800 opakowań, po 40 dolarów każde. Zastrzyk finansowy w wysokości 32 tys. dolarów był tym, czego potrzebowali. Ale pieniądze to nie wszystko – pomysł na płatki okazał się wyjątkowo nośny medialnie. Airbed & Breakfast zainteresowali się dziennikarze. O ich portalu było głośno. Co ciekawe, jak wspominają twórcy portalu, nie wszystkie płatki się sprzedały. Żywili się nimi jeszcze przez długi, długi czas. Taki jest smak sukcesu…