Podpis wart tysiące
Ile może być wart świstek papieru liczący sobie, powiedzmy, 40 lat? Zazwyczaj niewiele. Jednak zaledwie kilka kresek tuszu na nim sprawia, że od razu zyskuje na cenie. Zwłaszcza, gdy wspomniane linie atramentu układają się w podpis kogoś znanego.
W ofercie jednego z największych europejskich serwisów specjalizujących się inwestowaniu w autografy i pamiątki – Fraser’s Autographs – znajduje się blisko 60 tys. podpisów znanych postaci. Fraser’s istnieje nieprzerwanie od roku 1978, co w połączeniu z ogromną liczbą wystawionych na sprzedaż ofert świadczy o niezwykłym zainteresowaniu tą formą inwestowania.
Malcolm Forbes, nieżyjący już wydawca „Forbesa”, słynął ze swojego zamiłowania do kolekcjonowania podpisów znanych j postaci. Zapytany, dlaczego wydaje na nie spore pieniądze, odparł: „Żadna z moich inwestycji nie dała mi tyle radości co autografy, ponieważ sprawiają one, że mam poczucie, iż trzymam w dłoniach ważną część historii”.
Setki, tysiące, miliony
Jak wynika z danych Fraser’s Autographs, w ciągu ostatnich 12 (do roku 2010 – przyp. red. z 2016 roku) lat średnia wartość tego rynku (wyliczona na podstawie indeksu 100 najpopularniejszych autografów) wzrosła o ok. 290 proc., do kwoty 315 tys. funtów.
„Żadna z moich inwestycji nie dała mi tyle radości co autografy, ponieważ sprawiają one, że mam poczucie, iż trzymam w dłoniach ważną część historii” – Malcolm Forbes
Naturalnie są to dane ujednolicone, a wśród ofert sprzedaży znajdują się prawdziwe perełki notowań. Dla przykładu, podpis Paula McCartneya w tym czasie zdrożał dokładnie o 1100 proc. Jego początkowa cena aukcyjna wynosiła 125 funtów, a w 2009 roku już 1500. Z kolei podpis Andy’ego Warhola, w 1997 roku wyceniony na 175 funtów, po 12 latach wart był blisko 2 tys. Rzecz jasna, nie wszystkie gwiazdy (nomen omen) świecą tak jasno na aukcyjnym firmamencie, ale to one nadają temu rynkowi dynamikę.
Na początek
Najtańsze podpisy dość znanych osobistości można kupić już za kilkaset funtów. Ponad to, minimalna łączna kwota umożliwiająca grę zaczyna się od 5 tys. funtów, co czyni tę formę inwestowania względnie przystępną dla każdego. Wielką zaletą serwisu są też interaktywne narzędzia ułatwiające automatyczną budowę portfela o określonej wartości.
Gra w podpisy raczej nie może być jedynym źródłem utrzymania. Jest natomiast ciekawym uzupełnieniem pakietu pozostałych inwestycji. I pozwala przede wszystkim dotknąć historii, a jest to niesamowite uczucie.
Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania „Diners Club Magazine” z 2010 roku.