Prosty sprzedawca portek
Był synem rzeźnika z małego miasteczka na szwedzkiej prowincji. Edukację zakończył na szkole podstawowej. Przygodę z biznesem zaczął przed II wojną światową od produkcji świątecznych ozdób. Do historii przeszedł jako twórca rozpoznawalnej na całym świecie marki, człowiek, który ubrał więcej osób niż Yves Saint Laurent i Calvin Klein razem wzięci. Historia Erlinga Perssona, „ojca” sieci H&M, inspiruje.
Osoby widzące w Erlingu Perssonie – twórcy globalnej marki odzieżowej H&M – szalonego i ekscentrycznego dyktatora mody, bardzo się mylą. Wyglądem i stylem ubierania nie przypominał tajemniczego i perwersyjnego W swym „looku” Karla Lagerfelda, ani nieprzyzwoicie eleganckiego Yves’a Saint Laurenta. Nie był też podobny do wybitnie męskiego Ralpha Laurena. Gdy patrzy się na zdjęcia Perssona sprzed lat, wydaje się przeciętny. Nosił bezpiecznie skrojony garnitur, zwykłą koszulę i absolutnie nijaki krawat. Perssonowi daleko było do fascynacji ubiorem, nowoczesnymi krojami i zwiewnymi materiałami. Ale mimo tego stworzył markę, której nazwa – w ciągu zaledwie kilku lat – stała się synonimem nowoczesnego, a zarazem niedrogiego, modowego designu, nadążającego bez żadnych kompleksów za największymi projektantami swoich czasów.
Gdyby ktoś powiedział młodemu Erlingowi, że tak potoczą się jego losy, pewnie by się zaśmiał. Nic bowiem nie wskazywało na to, że kiedykolwiek porzuci senną szwedzką prowincję. Urodzony w 1917 roku w przemysłowym miasteczku Borlange, na starcie stał na nieco przegranej pozycji. Nie miał bowiem wykształcenia, a jego kariera zawodowa została dużo wcześniej zaplanowana przez ojca. Zgodnie z jego wolą Erling miał przejąć rodzinny interes – sklep mięsny w oddalonym o 60 km od Sztokholmu Wasterls. Jednak kariera rzeźnika nie była tym, o czym marzył. Gdy skończył 21 lat, zamiast przywdziać biały fartuch i dzielić mięso na kotlety, spakował walizkę i wyjechał do stolicy szukać szczęścia.
Stolica
Jednak nie od razu udało mu się zrealizować marzenie o sukcesie. Po przeprowadzce do Sztokholmu imał się różnych zajęć, m.in. próbował handlować dojrzewającymi serami. Szybko porzucił ten pomysł i wraz z przyjacielem Bjornem Wennbergiem postanowił otworzyć sklep z bibelotami oraz ozdobami choinkowymi. Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę. Wymyślona przez Perssona – i sprzedawana w ich sklepie – gwiazda betlejemska z zamontowaną żarówką, przeznaczona do wieszania w oknie, stała się hitem. Dzięki niej Persson i Wennberg zarobili pierwsze poważne pieniądze. Ich sklep wyrabiał sobie doskonałą markę wśród klientów, a także w środowisku sztokholmskich handlowców.
Gdyby ktoś w roku 1938 przepowiedział Erlingowi jego przyszłość, ten pewnie by się zaśmiał. nic bowiem nie wskazywało, że kiedykolwiek opuści szwedzka prowincję.
Sprzedawane przez nich towary były wysokiej jakości, a kredyty kupieckie wspólnicy spłacali z godną naśladowania punktualnością. Jednak nie zamierzali poprzestać tylko na jednym interesie. Odnoszone sukcesy zachęciły ich do poszukiwania niszy, która pozwoliłaby im pomnażać kapitał spółki i zdobywać nowe obszary rynku. A ponieważ mieli nosa do interesów, szybko zwęszyli okazję. Tym razem wybór padł na przybory do pisania. W 1943 roku otworzyli w Sztokholmie przedstawicielstwo niemieckiej firmy Montblanc, produkującej doskonałe i prestiżowe wieczne pióra. i po raz kolejny odnieśli sukces, Penn-Specialisten, bo tak nazywało się ich nowe przedsięwzięcie, rozrastało się w imponującym tempie. Właściciele otwierali kolejne sklepy i wkrótce zarządzali już siecią sześciu placówek handlujących piórami i przyborami do pisania oraz jedną księgarnią. Niestety (a może jednak nie, jak pokaże przyszłość), drogi obu wspólników rozeszły się. Wennberg postanowił zostać księgarzem. Niespełna 30-letni Persson przejął kontrolę nad resztą firmy. W końcu mógł poczuć smak sukcesu, na który tak długo czekał.
Amerykański sen
Tuż po wojnie, w 1946 roku, Erling Persson wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych. Szuka inspiracji biznesowych. Wypożycza samochód i przemierza kraj. Jest zachwycony tym, co widzi. Urzeka go przedsiębiorczość i determinacja „zaprogramowanych na sukces” Amerykanów. Jednak największe wrażenie wywierają na nim ogromne domy handlowe, takie jak Macy’s, które odwiedza w czasie pobytu w Nowym Jorku. Są zupełnie inne od znanych mu z Europy. Persson po raz kolejny w swoim życiu postanawia zmienić branżę. Zamierza otworzyć w Szwecji dom handlowy na wzór i podobieństwo tych, które widział w Stanach. Rok 1947 to symboliczna data – w tym samym czasie rodzi się jego pierworodny syn, Stefan, a w niewielkim mieście Vasteras zostaje otwarty pierwszy sklep odzieżowy należący do Perssona. Co prawda nie jest to jeszcze H&M, ale pierwszą litera akronimu została już postawiona.
H jak Hennes…
Nazwa nowego przedsięwzięcia – Hennes – po polsku oznacza tyle co „jej”. Jej sklep, jej ubrania, jej zakupy. W Hennesie kobiety mają się czuć swobodnie, mają czerpać radość z wydawania pieniędzy, Jak wspominał po latach Persson, chciał, żeby zakupy były tak wygodne i przyjemne, jak to tylko możliwe. Dziś takie podejście jest oczywiste i nikogo nie dziwi. Ale w pierwszych latach po wojnie, gdy w Szwecji panował ogromny strach przed zapaścią gospodarczą, a konsumenci myśleli wyłącznie o oszczędzaniu, taki pomysł był rewolucyjny. Niestety, wydawał się chybiony. Także z tego powodu, że w protestanckiej Szwecji rozrzutność – i co gorsza – czerpanie z niej radości nie były nigdy zbyt dobrze widziane.
Jednak szczęście ponownie uśmiechnęło się do Erlinga Perssona, bowiem zamiast spodziewanego kryzysu przyszedł niespotykany wcześniej, niczym nieograniczony rozkwit gospodarczy. Szwedzkie fabryki, niezniszczone w czasie wojennej zawieruChy, produkowały towary przeznaczone na eksport, dochód narodowy rósł w ogromnym tempie, a zwykli obywatele bogacili się, jak nigdy wcześniej. Dla przedsiębiorców był to czas niezwykłej prosperity i rozwoju ich firm. Profity czerpał oczywiście też Persson. Lata 50. okazały się dla niego „złotym okresem”. Otworzył kilka nowych sklepów, w tym jeden na Drottninggatan – głównej ulicy handlowej Sztokholmu. Interesy szły doskonale, jednak z czasem Persson zapragnął czegoś więcej. Za cel postawił sobie zdobycie rynków zagranicznych. W 1964 roku Hennes otwiera swoje podwoje w Norwegii. Zaledwie trzy jata później Dunki dostają możliwość robienia zakupów w jego sklepach. Skandynawia zostaje podbita przez obrotnego Szweda.
…Μ jak Muritz
Firma doskonale sobie radzi, zyski rosną, powstają nowe sklepy, ale Persson widzi, że idea, na której bazuje Hennes, jest ograniczona. Grupę docelową – jak byśmy dziś powiedzieli – stanowią tylko kobiety. Są one doskonałymi klientkami, jednak lata 60. to czas odzieżowej „emancypacji” mężczyzn. Panowie przestają postrzegać ubiór w kategoriach wyłącznie użytkowych, a zaczynają widzieć jego funkcję estetyczną, Męska moda zaczyna być dochodowym interesem. Takiej okazji Persson nie może przegapić. W 1968 roku przejmuje kontrolę nad sklepem z bronią i odzieżą, należącym do Mauritza Widforssa, i dokonuje fuzji. Hennes zamienia się w Hennes&Mauritz.
Persson chciał, żeby kobiety czuły się swobodnie w jego sklepie. W latach 50. była to rewolucja w sposobie myślenia.
Od tego momentu zaczyna się historia marki H&M. Nowa sieć ma szerszy asortyment: oprócz ubrań dla kobiet pojawiają się linie odzieżoWe: męska, dziecięca i dla nastolatków. Zaczyna się klarować obraz H&M taki, jaki znamy dzisiaj.
Persson, wzmocniony przejęciem biznesu Widforssa, przygotowuje się do wprowadzenia H&M na sztokholmska giełdę. Kiedy w 1974 roku do tego dochodzi, inwestorzy są zachwyceni. W ciągu zaledwie kilku miesięcy od wejścia na parkiet akcje H&M zyskują ponaddwukrotnie na wartości. Chcąc zadowolić akcjonariuszy (a więc także swój portfel), Persson unowocześnia firmę i planuje kolejną falę ekspansji. Wprowadza do oferty produkty kosmetyczne, a następnie – po dwóch latach przygotowań – otwiera kolejny sklep. Tym razem w Londynie. W tej „operacji” pomaga mu jego syn, Stefan. Ma 27 lat, z firmą ojca związany jest od 1972 roku, jednak nie zajmuje jeszcze ważnych stanowisk. Erling przyucza go do przejęcia interesu, podobnie jak w 1938 roku uczył go jego ojciec. Podczas otwarcia londyńskiego H&M Stefan zajmuje się akcją promocyjną i marketingiem, choć w tym wypadku jest to zbyt mocne słowo. Jego zadanie polegało bowiem na staniu w kłębiącym się przed sklepem tłumie i rozdawaniu klientom płyt zespołu ABBA. Brzmi to zabawnie, jednak Erling chce, żeby jego syn poczuł, czym jest ciężka praca. Chce go tego nauczyć, ponieważ ma wobec niego daleko idące plany. W 1979 roku wprowadza Stefana do rady nadzorczej, sam jednak zachowuje stanowisko prezesa. Interesy idą doskonale, jednak wali się życie osobiste, W tym samym roku rozpada się 37-letnie małżeństwo Erlinga z Margit Andersson, matką Stefana. Z kolejną żoną, Margaretą, będzie do swojej śmierci w 2002 roku.
Nowe pokolenie
W 1982 roku 65-letni Erling przekazuje władzę Stefanowi. Jego syn zostaje prezesem prężnie rozwijającego się koncernu. Jednak twórca potęgi H&M zachowuje pewną kontrolę nad firmą. Strzeże interesu, lecz nie wtrąca się w decyzje podejmowane przez swojego następcę. Pod jego rządami H&M odnosi kolejne sukcesy. Lata 80. i 90. to czas ekspansji w Europie Zachodniej. W nowe milenium H&M wchodzi z nowym domem handlowym na prestiżowej, nowojorskiej Piątej Alei. Erling Persson umiera w 2002 roku, w wieku 85 lat. Dwa lata później w Boulogne-sur-Mer we Francji otwarty zostaje tysięczny sklep sieci, którą budował przez większość swojego życia i która obecnie wyceniana jest na kwotę przekraczającą 8 mld funtów.
Erlingowi Perssonowi udało się osiągnąć to, o czym większość z nas może tylko pomarzyć. Ale jednocześnie, paradoksalnie, jego kariera udowadnia, że każdy ma szansę na sukces. Nawet, jak mówił o sobie, „prosty sprzedawca portek”.
Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania „Diners Club Magazine” z 2010 roku.