Dla lodów Häagen-Dazs celebryci ryzykują „ostrzał” paparazzi, czyhających na ich dietetyczne potknięcia. Kobiety gotowe są zmienić jeansy na rozmiar większe. A mężczyźni?… Häagen-Dazs odzwierciedlają ich psychikę – są nieprzyzwoite.
Lody Häagen-Dazs są grzeszne. Perwersyjnie smaczne i kategorycznie odrzucające ideę jedzenia „light”. W ciągu ostatnich 90 lat uwiodły miliony ludzi na całym świecie: bez pamięci w lodowy nałóg popadli wszyscy słabi duchem koneserzy chłodnego smakołyku. Nic dziwnego: naukowcy z Oregon Research Institute jasno wykazali, że lody Häagen-Dazs działają w mózgu na te same obszary co euforyzujące narkotyki. Häagen-Dazs to mrożony owoc z rajskiego drzewa poznania. Po ich skosztowaniu nic już nie smakuje tak samo…
Szkoła uwodzenia
Historia grzechu zaczyna się 90 lat temu na pokładzie zmierzającego do USA statku z emigrantami. Jest wśród nich owdowiała polska Żydówka Lea Mattus i jej syn, 10-letni Reuben. Po kilku tygodniach cumują na Ellis Island. Z daleka spogląda na nich Statua Wolności – obietnica sukcesu. Lea i Reuben wiedzą, że trzeba wykorzystać szansę na lepsze życie. Nowa ojczyzna promuje tych, którzy mają dobry pomysł – i dość determinacji, by go wcielić w życie. Lea Mattus posiada przepis na doskonałe lody owocowe. Nie lody, ale owocowy lodowy poemat. Jego tajemnica to wyłącznie najlepsze produkty. Wyprodukowane z nich lody są tak wyśmienite, że Lea wkrótce zakłada małą lodziarnię.
Mierz wysoko…
Czasy Wielkiego Kryzysu nie sprzyjają biednym. Leę wspiera syn. Reuben ciężko pracuje, by z matką przeżyć każdy kolejny tydzień. Chłopiec ma niewiele ponad 10 lat, ale jest sprzedawcą, zaopatrzeniowcem i szefem produkcji. Uczy się i hartuje swój charakter.
Naukowcy z Oregon Research Institute jasno wykazali, że lody Häagen-Dazs działają w mózgu na te same obszary co euforyzujące narkotyki.
Poświęca się temu bez reszty. Zresztą, nie ma wyjścia… Jedyną przyjemnością, na jaką może liczyć, są darmowe potańcówki organizowane na nowojorskim Bronksie. Na jednej z nich poznaje Żydówkę z Polski – Rose Vesel. Choć Reuben ma 12 lat, a Rose jest o parę lat młodsza, ich losy krzyżują się na całe życie. W 1936 roku pobierają się. Teraz we dwoje angażują się w życie domowej lodziarni. Od początku przyświeca im jedna zasada – pracować tak sumiennie, jak tylko potrafią. Mattusowie wciąż używają do produkcji swoich lodów wyłącznie najlepszych składników. To się opłaca – nowojorczycy je uwielbiają.
…aż do gwiazd
Koniec lat 50. przynosi marzenie o ekspansji – poza dzielnicę, miasto, nawet poza stan. Cały kraj musi poznać ich lodowe dzieła sztuki. Brakuje im tylko jednego – doskonałej nazwy, która w pełni odda niepowtarzalny smak lodów. Dla Mattusów nie ma jednak rzeczy niewykonalnych. Po trzech godzinach Reuben wymyśla znaną dziś w 70 krajach nazwę Häagen-Dazs. Jest inna niż u konkurencji, brzmi obco i dobrze się kojarzy – ze skandynawską jakością. Na opakowaniach lodów pojawia się zarys słynącej z doskonałego mleka Danii. Konsumenci kupują duńskie „dziedzictwo” marki. To nic, że Duńczycy nie znają litery „ä”, ani tym bardziej węgierskiego dwuznaku „zs”… Rozpływający się po podniebieniu oszałamiający smak lodów, ich cudownie sprężysta konsystencja i uwodzicielski aromat wynagradzają to drobne kłamstewko.
Rozkosz z importu
W latach 70. Mattusowie są wśród liderów rynku. Ich lody są jednak drogie, a konkurencja ma produkty dla przeciętnego Smitha. Smith kupuje jednak słodziki, sztuczne aromaty i wodę ze spulchniającym powietrzem. Mattusowie obierają inną drogę – importują prawdziwą czekoladę z Belgii i wanilię z Madagaskaru. Szaleństwo? Jest w nim metoda i cel – portfel bogatej klasy średniej. A ona kocha małe luksusowe przyjemności. Za każdą cenę. Nawet tę, którą podają Mattusowie.
Wisienka na torcie
W 1983 roku Mattusowie sprzedają firmę za 70 mln dolarów koncernowi Pillsbury. Reuben zostaje konsultantem i doradcą nowych właścicieli. Odchodzi po kolejnym przejęciu, tym razem przez grupę kapitałową Grand Metropolitan. Postanawia zacząć coś nowego. Ma 82 lata i zapał. W 1993 roku zakłada Mattus Ice Cream Company. Niestety, umiera rok później. Jego żona Rose odchodzi w 2006 roku. A lody Häagen-Dazs? Mimo zmian właścicieli marka wciąż wierna jest ideałom, które przyświecały jej założycielom 90 lat wcześniej. Nie zmienia się przecież tego, co działa dobrze. Najwyższej jakości lody wyprodukowane wyłącznie z najlepszych składników sprzedawane pod szyldem z fantazyjną nazwą nadal są pokusą, której nie sposób się oprzeć. Dziękujemy, Reubenie Mattus!