Tworzenie wizerunku to nie stroszenie piórek. To wywieranie określonego wrażenia, podkreślanie naszych intencji i celów, które zamierzamy osiągnąć – mówi Karina Kosson, psycholog, specjalista ds. wizerunku w biznesie.
Czy naprawdę wygląd ma tak wielkie znaczenie? To przecież tylko zewnętrzność, pewna forma stroju…
Książki nie należy oceniać po okładce, ale też nie można zapominać o tym, że pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz. To, jakie ono będzie, ma kluczowe znaczenie. Albo już na początku zrazimy do siebie partnera biznesowego lub politycznego, albo go sobie zjednamy.
Tylko czy dobrze dobrany krawat albo drogie buty mogą w ogóle stanowić wyznacznik wiarygodności biznesmena?
Mogą, ale nie muszą. Proszę pamiętać, że Al Capone słynął z elegancji, ale jego wiarygodność była, co najmniej, wątpliwa (śmiech). Nie o to chodzi w sztuce kreowania wizerunku, żeby samemu przywdziewać lub kogoś ubierać w przebranie, które mu nie pasuje. Nie będzie to ani wiarygodne, ani tym bardziej skuteczne.
To czym w takim razie jest wizerunek?
Zbiorem wielu współgrających ze sobą elementów, które razem podkreślają istotne cechy – ale takie, które dana osoba rzeczywiście reprezentuje. W przypadku jednych może to być pewność siebie, a innych energiczność, a jeszcze kogoś innego opanowanie.
Tworzenie wizerunku to sztuka. To proces uwypuklania cech, na których nam najbardziej zależy.
Te i wiele innych składowych charakteru można uwypuklić kolorami, strojem, fryzurą, określonymi zachowaniami lub gestami. Nie da się, a w każdym razie nie tak łatwo jest, stworzyć zupełnie nowej postaci, korzystając tylko z takich sztuczek. Taka przebrana „lalka” będzie pusta jak wydmuszka.
Kto się zgłasza do Pani z prośbą o pomoc w stworzeniu wizerunku?
Większość moich klientów trafia do mnie z polecenia osób, z którymi współpracuję od lat. To starannie wybrane grono ludzi, którzy z moją pomocą chcą wypracować określony styl, wspierający ich dążenia, potrzeby, cele. Pomagam zarówno przedsiębiorcom na co dzień prowadzącym międzynarodowe negocjacje, celebrytom, jak i politykom z pierwszych stron gazet.
Na przykład komu?
Jeśli komuś zależy, żeby znaleźć moje portfolio, znajdzie je bez trudu. Nie opowiadam o klientach. Obowiązuje mnie dyskrecja. Chirurdzy plastyczni też się nie chwalą swoimi klientami (śmiech)… Zresztą nie wiem, czy analogia do skalpela jest w pełni upoważniona – aż tak głęboko moje ingerencje nie sięgają, choć nieraz wykonuję naprawdę sporą pracę.
Jak wygląda proces przemiany?
Przede wszystkim to złożone, całościowe zadanie. Tworzenie wizerunku to nie tylko zmiana ubioru lub uczesania, ale również postawy i wzorców zachowań. Całością tego procesu przemiany zajmuję się osobiście, ale czasem korzystam też z pomocy współpracujących ze mną specjalistów – m.in. stylistów fryzur, makijażystów, coachów.
Jedna zmiana i koniec?
Niekoniecznie, choć – oczywiście – niektórzy klienci łapią w lot istotę zmian, jakie im proponuję, i sami później już „kontrolują” swój nowy wizerunek. Inni natomiast, z racji wygody takiego rozwiązania, korzystają z moich usług na co dzień. Spotykają się, dzwonią z pytaniami lub czasem wysyłają zdjęcia z zapytaniem, czy taki lub inny strój będzie odpowiedni na daną okazję. Ostatnio zresztą prowadziłam dość długą wymianę MMS-ów ze zdjęciami zegarków i krawatów z klientem z Dubaju. Dobrze, że różnica czasu nie jest duża (śmiech).
Najważniejsza rada dla osób, które chcą zmienić coś w swoim wizerunku…
Ciężko dać jedną, ale myślę, że najważniejsze to dobrze się czuć ze zmianami i nie przeprowadzać ich wbrew sobie, nie zakładać przebrania. A jeśli nie wie się, od czego zacząć, zapytać specjalisty.
Moda i telewizja
Karina Kosson zajmuje się projektowaniem wnętrz i tworzeniem wizerunku. W 2004 roku stworzyła awangardową męską markę KOKA. Przez wiele lat współpracowała z największymi stacjami telewizyjnymi przy stylizacji gwiazd.