Agnieszka Radwańska skutecznie leczy polskie kompleksy. Wygrywa i konkuruje z najlepszymi. W pięknym stylu pnie się po szczeblach rankingu WTA Tour i na zawodowym sporcie zarabia wielkie pieniądze.
Polska tenisistka z pewnością doskonale zna naszą narodową skłonność do bycia ekspertem od wszystkiego – medycyny, pogody, polityki i, oczywiście – sportu. Żyjemy przecież w kraju 20 milionów selekcjonerów kadry narodowej w piłce nożnej. Dawno jednak nie było tak, żeby pół Polski z zapartym tchem śledziłomecze tenisa. To właśnie dzięki Agnieszce Radwańskiej – i ostatnio Jerzemu Janowiczowi – możemy czuć się jak tenisowa potęga. Dobitnie świadczy o tym półfinał ostatniego Wimbledonu – z biało-czerwoną flagą w tle (i trzema milionami złotych za wejście do turnieju).
As serwisowy
Smaczku zachwytowi nad finezją zagrań Agnieszki dodaje fakt, że tenis jako taki to dla Polaków sport raczej egzotyczny. Może nie tak jak polo lub krykiet, ale z drugiej strony trzeba przyznać, że niezbyt często widzi się tenisowy „narybek” trenujący back- i forehandy na podwórkowej ścianie. Na tym tle gwiazda Agnieszki Radwańskiej – czwartej na świecie „rakiety” i wg „Forbesa” ósmej najlepiej na świecie (!) zarabiającej sportsmenki – świeci wyjątkowo mocnym blaskiem.
Agnieszka Radwańska jest zaliczana do najlepszych „rakiet” świata.
Niestety dla Polski i naszej narodowej dumy ogromny wpływ na to, kim Agnieszka dziś jest – a jest najwyżej w historii rankingu WTA Tour notowaną Polką – miało prawdziwie techniczne wychowanie odebrane w… Niemczech. Tam bowiem urodzona w 1989 roku Radwańska dorastała i stawiała pierwsze kroki na korcie. Ten szlif widać w stylu jej gry. Oczywiście, gdyby nie miała talentu, na nic zdałyby się nawet najcięższe treningi z ojcem – również sportowcem i niegdyś tenisistą. Ale Agnieszka (podobnie jak jej młodsza o rok siostra Urszula) talentu ma aż nadto, a ambicji można jej tylko zazdrościć.
Urodzona, by wygrywać
Pierwsze sukcesy na korcie przyszły Agnieszce Radwańskiej bardzo szybko. Zaczęła bowiem uczyć się gry w tenisa już w wieku czterech lat, a gdy miała sześć lat, odniosła pierwsze zwycięstwo – była nim wygrana w dziecięcym turnieju. Powrót do Polski w 1995 roku nie odbił się na jej karierze, a wręcz przeciwnie. Intensywne – czy wręcz mordercze, jak głosi fama – treningi pod okiem ojca Roberta oraz trenera – Tomasza Wiktorowskiego, w ciągu 10 lat zaprowadziły ją do zawodowstwa. Przyczynił się do tego również zmarły niedawno dziadek sióstr Radwańskich, Władysław. Chcąc zapewnić środki na szkolenie wnuczek, wyprzedał rodzinną kolekcję obrazów… Nie zawiódł się – Agnieszka „spłaciła” dług wobec dziadka, i to z nawiązką. W 2005 roku Radwańska uzyskała status profesjonalistki, uprzednio dochodząc w 2003 roku do finału turnieju juniorskiego w Zabrzu. Rok później go wygrała, co zbiegło się ze zwycięstwami w tenisowych zmaganiach w Gdyni oraz w deblu (w parze z siostrą Urszulą) w Pradze. W czerwcu 2005 roku Agnieszka odniosła pierwszy światowy sukces – wygrała wielkoszlemowy Wimbledon w kategorii dziewcząt. Rok później triumfuje w wielkoszlemowym juniorskim Rolland Garros.
Róg obfitości
Do 2013 roku lista odniesionych przez nią zwycięstw i turniejów, w których grała, rozrosła się do ogromnych rozmiarów. Dość powiedzieć, że są to m.in.: dwunastokrotne występy w turniejach wielkoszlemowych, półfinał turnieju Masters – WTA Championships oraz trzy finały i dwanaście zwycięstw w cyklu WTA Tour. To brzmi dumnie, ale jeszcze ciekawsze są stawki, o jakie Radwańska rywalizowała. Pule nagród największych turniejów sięgają milionów dolarów; uczestnictwo w finałach oznacza bardzo wysokie zarobki. W wypadku Agnieszki Radwańskiej – aż 7,4 mln dolarów (a 2,5 mln dolarów z tytułu kontraktów reklamowych) w ubiegłym roku. Do dziś (według danych z 12 sierpnia 2013 roku) w całej karierze zgromadziła już prawie 13 mln dolarów (!), a zarazem jest pierwszą polską tenisistką, której zarobki przekroczyły milion dolarów. Co więcej, nic nie zapowiada, żeby w kwestii finansów miały nadejść dla niej gorsze czasy. I można jej tylko – szczerze i oddanie – kibicować. Udowadnia bowiem, dając przy tym przykład młodzieży, że sport może być pomysłem na życie. O ile ma się talent i jest się gotowym ciężko, a nawet ciężej pracować.