Europa na widelcu
Wybierając się do Czech, trzeba zaplanować obiad z knedlikami. W Austrii – popołudnie ze sznyclem wiedeńskim. W Grecji – gorące chwile z musaką. A jakie są pozostałe europejskie smaki, z którymi trzeba się poznać w podróży po Starym Kontynencie?
Podobno prawdziwy charakter każdego kraju można poznać po smakach potraw, które kochają jego mieszkańcy. O ile jednak lepiej nie mieszać kulinariów i socjologii, to o tyle łączenie podróże ze smakami jest już dobrym pomysłem. Na naszym Starym Kontynencie nie brakuje bowiem gastronomicznych atrakcji, równie ciekawych, co najwspanialsze dzieła europejskiej kultury i przyrody.
Wołowina zamiast pralinek
Belgia słynie z czekoladek, piwa, gofrów oraz frytek z majonezem. A przynajmniej tak się może wydawać. Tymczasem na tych kilka pozycjach nie kończą się kulinarne możliwości Belgów. Gęsty rybny gulasz waterzooi, ser herve, ardeńskie kiełbasy i szynki dojrzewająca oraz paling in ’t groen – węgorz w zielonym, ziołowym sosie – to zaledwie maleńka próba tradycyjnej belgijskiej kuchni. Jeśli jednak miałoby się wybrać jedno danie, bez spróbowania którego wyjazd do Belgii będzie stracony, zdecydowanie należy wskazać stoof karbonade – gulasz flamandzki.
To soczyste kawałki wołowiny zatopione w sosie z cebuli, piwa (Oud Bruin lub Abbey Brune) i musztardy, doprawione tymiankiem oraz liśćmi laurowymi. Słodko-kwaśne mięso i gęsty sos smakują i wyglądają świetnie, a do tego, doskonale pasują do… oczywiście, frytek. Warto spróbować!
Na styku kultur
O Bułgarii wiemy niezbyt wiele, a o jej kuchni, jeszcze mniej. Ser szopski, jogurt i wino Sofia to zazwyczaj pierwsze (i często jedyne) skojarzenia. Szkoda, bowiem Bułgaria ma jedną z najbardziej eklektycznych tradycji kulinarnych w Europie. Przez wieki przecinały się tam szlaki handlowe i strefy wpływów Wschodu, Zachodu i Południa, a wraz z nimi napływały do Bułgarii smaki i aromaty z Turcji, Grecji, Bliskiego Wschodu, Włoch, a nawet Rosji. W efekcie bułgarskie kulinaria łączą w sobie wszystko, co najlepsze w tradycji kuchennej tych zakątków świata. Gulasz gjuwecz, ryż z mięsem – pilaw – i treściwa zapiekanka warzywno-mięsna, musaka, to kilka przykładów dań, których warto spróbować podczas urlopu z Złotych Piaskach.
My jednak proponujemy coś lżejszego, lecz pełnego konkretnego smaku – banicę. Delikatne i kremowe nadzienie z sera, jajek oraz przypraw (słodkich lub słonych), owinięte w kruche i nadzwyczajnie cienkie ciasto filo to rozkosz dla podniebienia i dowód na to, że z wielowiekowego kulinarnego melanżu powstają potrawy godne zachwytów.
Północna przekąska
Wakacje w Finlandii to rzadkość i trudno się temu dziwić. Krótkie, chłodne lato nie zachęca do odwiedzenia dalekiej Północy. Jeżeli jednak kiedyś trafimy do kraju Finów (np. w czasie nocy polarnej, gdy na niebie tańczą szalone wzory i kolory zorzy), powinniśmy spróbować lokalnego przysmaku o skomplikowanej nazwie – poronkäristys. Ale poza nazwą, nie ma w nim nic szczególnie dziwnego. Może poza mięsem renifera, które w Skandynawii jest równie popularne, co u nas wołowina.
Poronkäristys to smażone steki lub kawałki polędwicy usmażone na oleju (w wersji tradycyjnej na smalcu renifera) i podduszone w śmietance, albo piwie. Do niego podaje się tłuczone ziemniaki, smażone kurki i pory. Nie może też zabraknąć borówek, choć Finowie chętniej wybierają kiszone ogórki. Konkretne danie, na konkretne mrozy. Hyvää ruokahalua, czyli smacznego!
Przysmak Włada Palownika
Rumuńskie wina i arbuzy są pyszne, ale wybierając się do tego kraju należy nieco poszerzyć kulinarne horyzonty. Rumunii, zeslawizowany naród romański, ma w swoim menu sporo potraw, które łączą smakowe pierwiastki słowiańskich i romańskich tradycji. Sarmale jest na to twierdzenie przykładem, który z pewnością przypadnie Polakom do gustu.
Sarmale to bowiem lokalna odmiana gołąbków znanych w Polsce, Czechach i na Słowacji. Rumuni jednak wybrali nieco inny sposób ich przygotowywania – owinięte w liście kapusty mielone mięso gotują w wodzie z dodatkiem soku z kiszonej kapusty oraz pomidorowej passaty. Efekt? Niebo w gębie, a i pewnie sam Wład Palownik zwany Drakulą nimi by się zajadał.
Słodycz dalekiego Południa
Trzy rzeczy, których smak trzeba poznać w Portugalii to: vinho verde, bacalhau oraz pastéis de nata. O ile jednak zielone wino i dorsza można kupić nad Wisłą, to pastéis są rzadkością. Czym jest ten delikates? Niebiańsko delikatnym, słodkim i kremowym deserem – babeczką z kruchego ciasta wypełnionego jajeczno-waniliowym, półpłynnym nadzieniem. Wierzch pastéis de nata jest chrupiący, bo skarmelizowany, i obficie obsypany cynamonem.
Kontrast struktury i obłędna słodycz tych tarteletek sprawia, że są one powszechnie i codziennie zajadane przez Portugalczyków oraz turystów odwiedzających ich piękny kraj. Pamiętajmy jednak, że pastéis nie są sobie równe. Najlepsze i jedyne prawdziwe można zjeść wyłącznie w położonym nieopodal Lizbony Belém, w kawiarni przy pięknym klasztorze Hieronimitów. Klasztor warto zobaczyć, a pastéis de Belém – trzeba zjeść. Bez dyskusji – możecie wierzyć na słowo.
Podróże ze smakiem
Przemierzanie świata dla widoków to jedno. Dla smaków – drugie. Obie te przyjemności można jednak połączyć i zwiedzać ze smakiem. Dzięki promocji Diners Club Polska i FLY.PL, planowanie dalekich podróży z gwarancją fantastycznych doznań estetycznych i kulinarnych jest teraz łatwe i korzystne, jak nigdy dotąd. Posiadacze i użytkownicy kart Diners Club mogą rezerwować z FLY.PL odległe (w czasie i w miejscu) wyjazdy ze 100-procentowym ubezpieczeniem na wypadek rezygnacji z podróży! Formularz udziału w promocji dostępny jest online.
Przypominamy, że do końca kwietnia 2017 roku prywatne karty Diners Club, niezbędne w podróży, można otrzymać za 50% pierwszej opłaty rocznej! Szczegóły tej oferty są na stronie internetowej Diners Club Polska.