Sztuka biznesu: Jak dzieci we mgle
Już wkrótce, bo 8 stycznia 2017 roku zakończy się wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie pt.: „Życie wśród piękna”. Ukazuje ona w kilku salach świat chińskiego uczonego, urzędnika, a przede wszystkim erudytów poprzez otaczające ich dzieła sztuki oraz przedmioty codziennego użytku. Eksponaty, które przybyły do Warszawy z Muzeum Narodowego w Pekinie, ukazują twórczość, zwyczaje, sposoby spędzania czasu wyjątkowej w skali światowej warstwy społecznej Chin, tzw. literati.
Trzeba koniecznie zobaczyć tę wystawę ponieważ obiekty na niej zgromadzone rzadko opuszczają granice Chin. Krajowe zbiory muzealne nie dysponują chińskimi dziełami sztuki, czy też zabytkami kultury materialnej o takiej wartości artystycznej i historycznej. Chciałbym jednak uprzedzić wszystkich chętnych. Kuratorzy wystawy nie ułatwili zwiedzającym zrozumienia jej przekazu. Informacje o obiektach oraz ich historycznym i artystycznym kontekście zostały poszatkowane na drobne kawałeczki. Uważne zwiedzanie wystawy, lektura wszystkich towarzyszących jej materiałów (ulotki, foldery, pytania quizu, nagrania, obszerny katalog) oraz opisy poszczególnych fragmentów wystawy i obiektów układają się jak puzzle w niejednoznaczny i absolutnie niekompletny obraz. Jego urokiem jest zapewne tajemniczość i nienarzucająca się zachęta do głębszego wniknięcia w opowieść o chińskich erudytach. Wystawie towarzyszyły specjalne wykłady i warsztaty, ale była to opcja dla szczególnie zainteresowanych życiem politycznym, społecznym i kulturalnym Chin. Zwiedzający wystawę, którzy przybędą do Muzeum bez wcześniejszego przysposobienia, mogą poczuć się jak dzieci we mgle…
To uczucie zagubienia w niezrozumiałej duchowej przestrzeni spowodowane jest przede wszystkim odmiennym traktowaniem sztuki przez chińskich urzędników-artystów. Dla zilustrowania tej odmienności Herbert A. Giles posłużył się przykładem malarza zwanego Lieh I – tworzącego w III w. p.n.e. Artysta ten malował smoki, feniksy oraz inne latające bestie bez źrenic. Dzięki temu tworzył je i zarazem „więził” w swoich dziełach.
Aby zrozumieć chińską sztukę, musimy poznać jej korzenie i ducha, powstrzymując się od wartościujących ocen.
Robił tak w przekonaniu, że gdyby je namalował ze źrenicami, to powołane do życia stwory by odleciały. W oparciu o tę anegdotę możemy powiedzieć, że malarz chiński nie kopiował otaczającej go rzeczywistości, ale ją tworzył. A więc w odmienny od tradycji europejskiej postrzegał rolę sztuki oraz swoją. To prawdopodobnie fundamentalna różnica, ale warto przed wejściem na wystawę pamiętać że:
- Malarstwo Chińskie za sprawą europejskich misjonarzy nie rozwijało się w całkowitej izolacji od reszty świata (Fotografia nr 1). Ale trudno będzie poznać jego ducha bez uświadomienia sobie, że nasze podejście do niego oraz odbiór zniekształca europocentryzm i orientalizm. Nie zagłębiając się w istotę tych pojęć przyjmijmy, że mamy do czynienia ze sztuką inną od tej nam znanej. Aby ją zrozumieć musimy poznać jej korzenie i ducha, powstrzymując się od wartościujących ocen.
- Wchodząc na wystawę „Życie wśród piękna” doświadczymy kontaktu ze sztuką tworzoną przez ludzi zajmujących wyjątkową pozycję w chińskim społeczeństwie (Fotografia nr 2). Nie zrozumiemy istoty tej wyjątkowości nie poznając jego organizacji, podziałów oraz mechanizmów społecznego awansu i degradacji. Kilka zdań umieszczonych na ścianie sali wystawy to próba daremna. Pamiętajmy zatem, że twórcami oraz odbiorcami powstających dzieł była dość liczna i wszechstronnie wykształcona elita.
- Pod względem ideologicznym, Chińskie elity intelektualne zdominowane były przez Konfucjanizm, który nie jest religią ale przede wszystkim ideą etyczną oraz postawą życiową. Konfucjusz to rzeczywista postać historyczna. Żył na przełomie VI i V wieku p.n.e., a jego ideały można streścić w trzech zdaniach:
- Szlachetny człowiek współdziała z innymi aby budować silne społeczeństwo i państwo.
- Harmonię społeczną zawdzięczamy ceremoniałowi, etykiecie i obyczajom, których należy ściśle przestrzegać.
- O naszej szlachetności świadczy odczuwane współczucie i empatia wobec innych ludzi.
Przyjąć należy i zaakceptować, że system ten powstał ponad 2600 lat temu i był przestrzegany przez setki lat bez odwoływania się do sądu ostatecznego, ognia piekielnego i przerażających postaci.
Herbata Potrójnej Czystości
Na wystawie zgromadzono wiele chińskich dzieł sztuki oraz wyrobów rzemiosła artystycznego. Są one powiązane z warstwą społeczną, której życiu i obyczajom wystawa jest poświęcona. W każdym z eksponatów tkwi jakaś tajemnica. O każdym z nich można opowiedzieć bardziej lub mniej zagadkową, ale zawsze interesującą opowieść. Niektóre z nich zasygnalizowano w typowych podpisach na tabliczkach lub w nagraniach dźwiękowych. Zwięzłe opisy znajdziemy w katalogu oferowanym przez Muzealną Księgarnię. Aby zachęcić do zgłębiania tajemnic, przedstawię dla przykładu opowieść związaną z jednym z eksponatów – czarką z nakrywką zdobioną wierszem cesarza Qianlonga (Fotografia nr 3).
Na zewnętrznej powierzchni niewielkiej nefrytowej czarki oraz jej przykrywce wygrawerowano tekst oraz rysunki. Dzięki złoceniu są one bardzo czytelne. Zawierają informacje pozwalające określić czas, miejsce oraz okoliczności ich powstania. Wczesną wiosną 1746 roku, a dokładniej w chiński Nowy Rok, który pokrywa się z początkiem roku księżycowego, cesarz Qianlong zaprosił na herbatę swoich najbliższych przyjaciół i współpracowników. Pominę szczegóły związane z obyczajem takich „spotkań przy herbacie” oraz miejscem. Na tę okazję cesarz przygotował specjalną mieszankę, której nadał tajemniczą nazwę „Herbata Potrójnej Czystości”. Używając wody ze śniegu zaparzył wyjątkowej jakości herbatę Longjing („Smocza Studnia”) pochodzącą z Hangzhon w chińskiej prowincji Zhejiang. Na tę specjalną okazję dodał trzy bardzo aromatyczne składniki, które razem miały wywołać efekt wyjątkowej czystości oraz radość ze spokoju i harmonii:
- Kwiat śliwy, która kwitnie późną zimą i wczesną wiosną. Jest ona w Chinach symbolem zimy i zapowiedzią wiosny, ale także wytrwałości i nadziei, piękna i czystości, przemijalności życia. To także symbol narodowy Chin.
- Owoc Citrus medica var. sarcodactylis o potocznej nazwie „Ręka Buddy”. Jest on stosowany w medycynie i przemyśle perfumeryjnym. Wygląd tego owocu jest zaskakujący i intrygujący.
- Orzeszki piniowe. Nazwa „orzeszki” jest nazwą potoczną i niewłaściwą ponieważ sosna nie posiada owoców, a tym samym orzechów. Cesarz zastosował do swojej mieszanki nasiona specjalnej odmiany sosny.
Temu wydarzeniu cesarz Qianlong poświęcił specjalny wiersz, w którym w poetycki sposób opisuje recepturę, sposób przyrządzania, a także wyjątkowe wrażenia towarzyszące degustacji zaparzonej przez siebie herbaty. Jest tam wskazówka o znaczeniu kontroli ognia i obserwacji pary wodnej. Autor podaje w dalszej części wiersza źródła swojego natchnienia i nie szczędzi wymyślnych komplementów pod adresem sporządzonego naparu. Kontemplacja herbaty musiała przebiegać w ciszy i skupieniu. Towarzyszył jej bowiem odgłos opadających z wodnego zegara kropel i widok oddalającego się księżyca o jadeitowej barwie.
Na nakrywce czarki możemy podziwiać subtelny rysunek kwiatu śliwy i charakterystycznej gałązki sosny. Niestety nakrywkę tak umieszczono w gablocie, że nie zobaczymy rysunku gałęzi egzotycznej „cytryny”, której owoce wyglądają jak długopalczasta i przerażająca „Ręka Buddy”. Rysunek ten znajduje się po przeciwległej stronie nakrywki. Gdyby nakrywkę umieszczono pod kątem w stosunku do widza, moglibyśmy podziwiać kompletną trójkę składników herbaty o potrójnej czystości. Umieszczenie tłumaczeń kaligrafowanych tekstów oraz inskrypcji na eksponowanych przedmiotach, mogłoby wielu zwiedzającym otworzyć drzwi do wyjątkowej i nieznanej krainy, nadal „okupowanej” przez elity.
Ramka dla dociekliwych
Herbert A. Giles to jeden z największych badaczy chińskiej kultury i sztuki. Podany przykład związany z twórczością malarza zwanego Lieh I zawarł on w swojej książce pt.: „An Introduction to the History of Chinese Pictorial Art”, wydanej w 1918 roku w Londynie. Przykładem tym posłużył się także Pál Miklós w opracowaniu pt.: „Malarstwo chińskie. Wstęp do ikonografii malarstwa chińskiego” wydanym w 1987 roku w Warszawie. Miklós zestawia w niej iluzjonistyczne malarstwo greckiego malarza Zeuksisa (V-VI w. p.n.e.) z twórczością Lie Yi (III w.) i jego smokami oraz feniksami bez źrenic. Takie zestawienie precyzyjnie ukazuje różnice w podejściu do malarstwa w kulturze europejskiej i chińskiej. Jako źródło bibliograficzne autor podaje książkę H.A. Gilesa, co pozwala sądzić, że autor miał na myśli tego samego chińskiego malarza. W książce źródłowej tylko w jednym miejscu jest mowa o malarzu Lieh I oraz o powodach dla których swoje bestie malował bez źrenic. Prawdopodobnie obaj popełnili błędy. Giles w pisowni nazwiska, a Miklós w dacie. Sądzę tak na podstawie najnowszego opracowania Sharron Gu pt.: „A Cultural History of the Chinese Language” wydanego w 2012 roku w Londynie. Tę samą anegdotę autorka wiąże z – jak to określa – legendarnym malarzem Lie Yi, umiejscawiając jego życie i twórczość w okresie dynastii Qin (255–206 w. p.n.e.).
Dossier autora
Jerzy Cichowicz jest menedżerem, trenerem biznesu, coachem i informatykiem z wieloletnim doświadczeniem. Jest również cenionym znawcą sztuki. Do jego specjalizacji zawodowych należą m.in. zagadnienia związane z bankowością, w szczególności zaś z kartami płatniczymi, ich zabezpieczeniami (w tym biometrią) oraz personalizacją. Jest autorem wielu publikacji, w tym poruszających tematykę biznesu i sztuki.
Zdjęcie tytułowe: Agata Makomaska, zdjęcia ilustracyjne: Jerzy Cichowicz