Permanentna inwigilacja!
Szaleństwo Pokémon Go ogarnęło już cały świat. Nie brakuje jednak głosów, że gra powstała z inicjatywy CIA i jest narzędziem do zdobywania danych i informacji.
Słowem wstępu dla tych, którzy wiedzą z grubsza o co chodzi, ale nie do końca rozumieją w czym rzecz. Pokémon to znany japoński serial animowany, który powstał w latach 90. XX wieku Przygody fantastycznych zwierzątek walczących ze sobą przy użyciu supermocy oraz ich trenerów zostały przyjęte z entuzjazmem i wkrótce nastała „pokémania”. Od narodzin serialu minęło już 20 lat, jednak popularność stworzonych bohaterów nie słabnie – rzesze fanów chcą być jak serialowi treserzy pokémonów. Ale nie brak w tym umiejętnie podsycanego zainteresowania i sprawnego marketingu…
Nic więc dziwnego, że zapowiadana od dawna gra na smartfony Pokémon Go, gdy została udostępniona w lipcu 2016 roku, od samego początku wzbudziła szaleńcze zainteresowanie. I przy okazji, sprawiała wiele problemów – przeciążone serwery „padały”, a użytkownicy napotykali na szereg błędów w działaniu aplikacji. Teraz, trzy miesiące po premierze system działa sprawnie, a łowcy pokéstworów mogą na nie niezakłócenie na polować. Spokój tej sceny burzy jednak dość złowroga wizja, jaka ostatnimi czas zaczęła osnuwać świat Pokémonów.
Otóż pojawiają się pogłoski, że pobrana niemal 500 mln razy aplikacja jest częścią diabolicznego planu… CIA. Absurd, czy jest w tym trochę prawdy? W jaki sposób z pozoru niewinna gra może stać się szpiegiem?
Pokémon Go to zabawa, ale w zamian za możliwość gry płaci się sporą cenę – mimo, iż aplikacja jest darmowa. Płaci się prywatnością – program zbiera miejsca pobytu gracza, tras jakie przemierza, uśrednionych prędkości i bardzo wielu innych danych, które są przydatne z punktu widzenia biznesu i służb specjalnych. To wręcz wymarzone narzędzie szpiegowskie, dobrowolnie instalowane przez setki milionów ludzi.
Pojawiają się pogłoski, że pobrana niemal 500 mln razy aplikacja jest częścią diabolicznego planu… CIA. Absurd, czy jest w tym trochę prawdy?
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że deweloper gry, Niantic Labs, był już wcześniej łączony z CIA – tak donosi z kolei serwis Gawker. John Hanke, dyrektor Niantec, w 2001 roku stworzył finansowaną przez CIA firmę Keyhole, która została oficjalnie przejęta przez Google i funkcjonuje dziś jako Google Earth. Z kolei Google Earth zasila obecnie Pokémon Go.
Pokémon Go śledzi aktualne położenie gracza, informacje z konta Google, pamięć telefonu i jego rozpoznaną aktywność. W polityce prywatności możemy przeczytać: „aplikacja może ujawnić każdą informację o tobie, która jest w naszym posiadaniu lub kontroli rządowi, urzędnikom egzekwującym prawo lub osobom prywatnym”. Jednak w tym wypadku doszukiwanie się działań służb specjalnych jest przesadą – wiele aplikacji wymaga takiego potwierdzenia.
Czy Pokémony to Pokészpiedzy? Bez twardych dowodów nie sposób o tym produktywnie dyskutować. Warto na pewno pamiętać, że prywatność coraz częściej staje się walutą w świecie e-reklamy i e-gospodarki. Nie zawsze wartą tego, co za nią nam oferują.