Sztuka biznesu: Tajemnicze egzystencje
W budowaniu własnej opinii o dziełach sztuki często kierowałem się słowami autorytetów. Wielokrotnie pomocne okazywały się słowa Władysława Tatarkiewicza: „Dzieło sztuki jest odtworzeniem rzeczy bądź, konstrukcją form, bądź wyrażeniem przeżyć, jednakże tylko takim odtworzeniem, taką konstrukcją, takim wyrazem, jakie są zdolne zachwycić, bądź wzruszyć, bądź wstrząsnąć”.
Ta zwięzła definicja dzieła sztuki pozwalała mi zachować niezbędny dystans do zjawisk i wydarzeń oraz związanych z nimi przedstawień, które budzą u widzów silne emocje. Bez tego drogowskazu byłoby mi znacznie trudniej wybierać pomiędzy pięknem, a odrazą, pomiędzy pokusą opisania kolejnego pięknego dzieła, a przemilczeniem genialnego dzieła wyjątkowej kanalii. Powoli, krok po kroku zbudowałem na tej podstawie własną klasyfikację.
Na każdej wystawie staram się możliwie szybko i bez sięgania po zewnętrzne autorytety odnaleźć dzieło, które moje uczucia i myśli skieruje do rzeczy pozaziemskich lub nadprzyrodzonych. Następnie wypatruję takiego, które skłoni mnie do namysłu nad otaczającym nas światem i relacjami łączącymi jego elementy. Na koniec szukam w wystawionych pracach czegoś ładnego i pozostającego w harmonii z tym, czego na co dzień doświadczam. Zdarza się, że z wystawy wychodzę już po paru minutach. Ale są takie wystawy, na których znajduję po kilka obrazów z każdej kategorii. Do takich zaliczyć można zakończoną nieco ponad dwa tygodnie temu wystawę w Muzeum Narodowym pt.: „Brescia. Renesans na północy Włoch. Moretto – Savoldo – Rafael – Tycjan – Lotto”. Zawdzięczamy ją przede wszystkim… remontowi słynnej Pinakoteki. Gdyby nie remont to na nic by się zdały wszelkie wysiłki. Żadne pieniądze ani międzynarodowa współpraca nie są w stanie „wydobyć” z muzealnych ekspozycji i magazynów tylu wspaniałych dzieł w jednym czasie. Takie są realia wystawiennicze.
Zacznijmy od rzeczy pozaziemskich…
Pojawienie się w Warszawie dzieł sławnych mistrzów włoskiego renesansu stało się pretekstem do pokazania kilku arcydzieł należących do Muzeum Narodowego. Jednym z nich jest „Chrystus wśród Doktorów” Giovanniego Battisty Cima da Conegliano. Losy tego obrazu mogłyby posłużyć za kanwę sensacyjnego filmu. Zakup w 1829 roku przez hrabiego Artura Potockiego od weneckiego kolekcjonera, odebranie obrazu w 1946 roku prawowitym właścicielom przez Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego i przekazanie do Muzeum Narodowego w Warszawie, ujawnienie w 1978 roku prawdziwego autora obrazu (w trakcie konserwacji usunięto fałszywą sygnaturę Giovanniego Belliniego) – to tylko wybrane zwroty jego akcji.
„Słowa krytyków ani o jotę nie zbliżają nas do dzieła sztuki: są to zawsze tylko mniej lub bardziej niefortunne nieporozumienia. Nie tak łatwo wszystko ująć i wypowiedzieć, jak to nam zwykle sugerują; nie można wysłowić wszystkiego, co się zdarza, wiele zdarzeń żyje w przestrzeni, której nigdy nie naruszyło słowo. A zdarzenia, które najtrudniej wysłowić, to dzieła sztuki – tajemnicze egzystencje, trwające obok naszego życia, gdy to przemija”. Rainer Maria Rilke, Listy do młodego poety
Tematem obrazu jest przypowieść o dwunastoletnim Jezusie w świątyni z Ewangelii św. Łukasza. Literackie źródło pozwala odróżnić to, co jest tematem od artystycznej wizji artysty. Zgodnie z przekazem ewangelisty, rodzice Jezusa każdego roku chodzili do Jeruzalem na święto Paschy. Gdy miał dwanaście lat, udali się tam zgodnie ze zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, młody Jezus pozostał w Jeruzalem, o czym nie wiedzieli Jego rodzice. Myśląc, że jest wśród pielgrzymów, przeszli dzień drugi i szukali Go między krewnymi i znajomymi. A gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jeruzalem, szukając Go. Dopiero po trzech dniach znaleźli Go w świątyni. Siedział wśród nauczycieli, przysłuchiwał się im i zadawał pytania.
Wszyscy, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Gdy Go zobaczyli, zdziwili się. Matka powiedziała do Niego: „Dziecko, dlaczego nam to zrobiłeś? Twój ojciec i ja, pełni bólu, szukaliśmy Ciebie”. On im odpowiedział: „Dlaczego Mnie szukaliście? Czy nie wiedzieliście, że muszę być w tym, co jest mego Ojca?”. Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi, wrócił do Nazaretu i był im posłuszny. A Jego matka zachowała wszystkie te słowa w swym sercu. Jezus wzrastał w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi. św. Łukasz (2, 41–52).
Siedzący pośrodku Chrystus jest początkiem i końcem historii Odkupienia. Litery wyszyte na jego szacie to Alfa i Omega, pierwsza i ostatnia litera greckiego alfabetu. Dłonie trzyma w charakterystycznym dla oratorskich wystąpień geście. Dotyka poszczególnych palców swojej lewej dłoni tak, jak gdyby wymieniał argumenty w dyskusji. Dzieli też zgromadzonych wokół siebie mężczyzn na dwie grupy. Po lewej stronie wszystkie postaci ubrane są w stroje żydowskie. Mędrzec na pierwszym planie trzyma na kolanach otwartą spisaną po hebrajsku Biblię. Po prawej stronie tylko siedzący do nas bokiem sędziwy mędrzec ubrany jest w strój chrześcijańskiego kapłana. Pozostali – sądząc po nakryciach głowy – to osoby świeckie. Kapłan trzyma na kolanach zamkniętą księgę. Specjaliści interpretują te dwie grupy postaci następująco:
– Po lewej stronie postaci symbolizują dobiegający kresu czas Starego Przymierza, okres biblijnych proroctw, które już się spełniły. To czasy Starego Testamentu.
– Prawa strona to zapowiedź tego, co nastąpi po przyjściu Chrystusa. Księga jest zamknięta ponieważ jeszcze nie jest zapisana. To czasy Nowego Testamentu.
Taką symboliczną interpretację podkreślają dwie stojące w tyle postaci. Zlewają się one z ciemnym tłem i dlatego trudno je zauważyć. Po bardziej uważnym przejrzeniu się, dostrzeżemy wieńce laurowe na ich głowach. Po prawej stronie rozpoznamy charakterystyczny profil Dantego Alighieri. Jeżeli tak, to przeciwległa postać z laurowym wieńcem na głowie to Wergiliusz. Obaj bohaterowie Boskiej komedii nieprzypadkowo zajmują swoje pozycje. Wergiliusz, przewodnik Dantego po zaświatach, sam do Nieba nie wchodzi i dlatego znajduje się po lewej stronie obrazu, wśród tych dla których Chrystus jeszcze nie nadszedł. Dante umieszczony został po prawej stronie, wśród głoszących chwałę i powtórne przyjście Chrystusa. To wszystko interpretacje, które prowadzą nasze myśli do tych tajemniczych egzystencji, trwających gdzieś tuż, tuż obok naszego życia, gdy to przemija.
Dossier autora
Jerzy Cichowicz jest menedżerem, trenerem biznesu, coachem i informatykiem z wieloletnim doświadczeniem. Jest również cenionym znawcą sztuki. Do jego specjalizacji zawodowych należą m.in. zagadnienia związane z bankowością, w szczególności zaś z kartami płatniczymi, ich zabezpieczeniami (w tym biometrią) oraz personalizacją. Jest autorem wielu publikacji, w tym poruszających tematykę biznesu i sztuki.
Zdjęcie tytułowe: Agata Makomaska, zdjęcia ilustracyjne: Jerzy Cichowicz