Rachunki w jednym palcu
Po płatnościach zbliżeniowych przyjdzie czas płatności… palcem? Brytyjski start-up Sthaler jest o tym przekonany. Opracował system, który transakcje ma w jednym palcu!
Jeśli plan Sthalera się powiedzie, już wkrótce za drobne zakupy zapłacimy przykładając palec do specjalnego czytnika. Technologia FingoPay, bo o niej mowa, opiera się nie na skanowaniu linii papilarnych, ale o wiele bardziej wyszukanej formie identyfikacji. Wykorzystuje bowiem stworzone przez Hitachi skanery… żył. Biometria polega na ustalaniu tożsamości klienta na podstawie mapy naczyń krwionośnych w palcu, a jest ona unikatowa i niepowtarzalna.
Mapa naczyń krwionośnych w palcu jest tak samo niepowtarzalna, jak linie papilarne. Prawdopodobieństwo, że dwie osoby będą „takie same” wynosi 1 do 34 mld!
System jest już testowany w Wielkiej Brytanii w sieci barów McDonald’s, a za miesiąc pojawi się również w londyńskim klubie nocnym Proud. Sthaler planuje niebawem wdrożyć system także do sieci sklepów spożywczych. Testy mają przynieść odpowiedź na pytanie, czy biometria naczyń krwionośnych ma potencjał w powszechnym zastosowaniu. „To szybkie, łatwe i bezpieczne transakcje” – czytamy na stronie Sthalera.
Jak bezpieczne? Start-up obliczył, że prawdopodobieństwo posiadania takiej samej mapy naczyń krwionośnych przez dwie osoby wynosi jeden do 3,4 miliarda – to praktycznie uniemożliwia złamanie systemu.
Czy FingoPay przyczyni się do zniknięcia tradycyjnych kart płatniczych? W to akurat wątpimy. Karta kredytowa – najlepiej Diners Club – ma jednak większy prestiż niż nawet najpiękniejsza mapa naczyń krwionośnych…