Wolność od reklam… legalna?
Czy nieoglądanie reklam może być nielegalne? Brzmi to absurdalnie, ale sprawa jest poważna. Niedawno zakończył się nawet proces, w którym sąd rozstrzygnął tę kwestię…
Każdy użytkownik internetu wie, jak potwornie irytujące mogą być reklamy. Pół biedy jeśli są to nienachalne banery, elegancko wkomponowane w makietę strony. Gorzej, jeśli wydawcy portali internetowych postanawiają „zaszyć” w kodzie prezentowanie treści marketingowych, które niemal uniemożliwiają normalne przeglądanie sieci. Wyskakujące okienka, „ghosty” zasłaniające całą stronę, „wyjące” wideo i dziesiątki innych „patentów” są zmorą internetu. Nic więc dziwnego, że w odpowiedzi na coraz bardziej agresywne techniki reklamowe powstały programy, takie jak AdBlock – filtrujące zawartość stron internetowych.
Niemal 35 proc. Polaków korzysta z narzędzi do blokowania reklam w internecie. Pod tym względem jesteśmy w światowej czołówce.
Ciekawostką jest, że Polacy przodują na świecie, gdy mowa o korzystaniu z takich narzędzi – aż 35 proc. z nas ma zainstalowanego na komputerze lub smartfonie „bloker reklamowy”. Wyprzedzają nas tylko Grecy (37 proc.).
To, co dobre dla internautów, niekoniecznie jest korzystne dla reklamodawców i wydawców, którzy walczą z blokowaniem treści promocyjnych. O ile jednak do niedawna większość ograniczała się do wyświetlania komunikatów z prośbą o wyłączenie blokowania reklam (lub serwowania niepełnej treści stron), to jeden z największych koncernów medialnych świata poszedł o krok dalej. Axel Springer, bo o nim mowa, wytoczył przez sądem w Kolonii proces twórcom AdBlocka. W pozwie domagał się zakazu korzystania z tego narzędzia oraz wypłaty odszkodowania za każdą zablokowaną reklamę. Koncern powoływał się przy tym na… konstytucyjne prawo do publikowania treści promocyjnych, którego AdBlock miałby giganta pozbawiać. Sąd nie uznał tej argumentacji i to dwukrotnie – także w procesie odwoławczym.
Jak to skomentować? Stało się bardzo dobrze, bo próby dotarcia z reklamami w sieci do klientów osiągnęły już przerażający poziom agresji. Reklamodawcy zamiast bombardować, powinni przymilać się do konsumentów, skoro chcą ich pieniędzy. A my, redakcja „Diners Club eMagazine” cieszymy się, że nie musimy uciekać się do atakowania na oślep naszych czytelników reklamami. I nawet jeśli się one u nas pojawią, nie będą nękać – to możemy zagwarantować.