Bo to skandynawski koncept
To w zasadzie firma bez legendy. Nawet bez legendy bycia bez legendy. Zupełnie inaczej niż np. szwedzka Ikea, BoConcept nie opowiada w kółko o skandynawskim designie, ekologii czy idealnych cenach. Duńczycy z BoConcept po prostu robią świetne meble, które są esencją nowoczesnego, funkcjonalnego projektowania.
W przypadku BoConcept zadziwiające jest tylko jedno: jak relatywnie niewielka na skalę globu czy wręcz Europy firma jest w stanie wpływać na trendy związane z urządzaniem mieszkań? Roczne obroty BoConcept wynoszą ok. 500 mln zł. Czy to dużo? Polski, a więc lokalny, producent Black Red White ma obroty ok. trzykrotnie większe. Jednak nikt na świecie nie szuka mebli polskiego wytwórcy, a opiniotwórcze magazyny wnętrzarskie nie publikują wywiadów z jego projektantami. O BoConcept głośno jest w zasadzie na każdym kontynencie.
Miejski styl
Choć firma powstała w latach 50., znacząco rozwinęła się dopiero w ostatnich dwóch dekadach. Jaki jest ich pomysł na rozwój? Nieskomplikowany. Po prostu wiedzą, na czym polega miejski design i właśnie takie wyposażenie wnętrz proponują klientom, Butiki – to najlepsze słowo określające sklepy duńskiej marki – powstają w centrach dużych, dynamicznych miast, w modnych dzielnicach pełnych knajpek, miejskiego życia i w jakimś sensie zamkniętej przestrzeni. Ideą, która przyświeca meblom BoConcept, jest ich modularność.
BoConcept wiem, na czym polega miejski design – dopasowany do wymogów metropolii.
Każdy system mebli składa się z wielu części, które możemy zestawiać, układać i dostosowywać do własnej przestrzeni, bo przecież w miastach zdarzają się zarówno postfabryczne lofty, jak i klitkowate kawalerki. Ale modularność nie jest jedynym wyznacznikiem tworzonych przez BoConcept mebli. Równie ważne są jakość i wygoda. – Uważam, że współczesny rynek meblarski rozwija się pod dyktando stylu życia charakterystycznego dla dużych miast – tłumaczyła w wywiadzie udzielonym czasopismu „Modern Furniture” Kalina Gornicheva, jedna z projektantek marki.
– To oznacza bardzo intensywne tempo życia. Co ciekawe, zauważyliśmy ostatnio, że ludzie nieco zwolnili. Poszukują czasu, aby odsapnąć, i dlatego wygodne meble są tym, czego szukają, wyposażając swoje domy. Coraz więcej czasu spędzają „na” meblach i również więcej od nich oczekują. Wprowadzenie luksusu do ich domów jest dla nich niezwykle ważne, choć chcieliby uniknąć jednocześnie wysokich cen. W związku z tym sprzedawcy wyposażenia wnętrz powinni dostarczyć tę właśnie odrobinę luksusu bez metek z nieprzyzwoicie wysokimi cenami – wyjaśniała filozofię firmy Gornicheva.
Duńczycy z BoConcept dostarczają klientom nie tylko piękny design i wygodę, ale również usługi doradcze związane z doborem mebli, wyposażaniem mieszkań i kompozycją przestrzeni. Co ciekawe, pracownicy BoConcept w Ameryce mają obowiązek radzić klientom, nawet jeśli ci nie dokonują zakupów. O tym, że ta część działalności jest ważna dla firmy,
świadczy fakt, że posiada ona autorski system informatyczny wspierający projektowanie wnętrz. Zdaniem przedstawicieli firmy jest on jednym z kluczowych, powodów, dla których klienci wybierają produkty BoConcept.
Globalna marka
Firma ma już zasięg ogólnoświatowy i znajduje się na każdym kontynencie. Posiada 240 sklepów prowadzonych pod własną marką oraz 100 mniejszych punktów, które nazywa studiami. Jak wiele korporacji na świecie – zwłaszcza tych, które rozwijały się w latach 90. – oparła swój rozwój na idei franczyzy. Co ciekawe, BoConcept postrzega siebie przede wszystkim jako firmę handlującą meblami. Większość, jeśli nie całość, działań związanych z tworzeniem wyposażenia, jego projektowaniem i produkcją zleca „na zewnątrz” w ramach outsourcingu. Jednak bez względu na przyjęty model biznesowy nie można zaprzeczyć, że nad ich meblami pracują najlepsi designerzy na świecie. Jednym z takich studiów jest Futhark Design z hiszpańskiej Walencji.
Jego właściciel Morten Georgsen jest jednym z kilku twórców na stałe współpracujących z BoConcept. Jak definiuje filozofię swoich projektów? Po pierwsze, szuka tego, co odróżnia stały trend od krótkotrwałego zachwytu. – W przeciwieństwie do niektórych moich kolegów moją ambicją nie jest wyrażanie osobistych uczuć czy odczuć w tym, co robię. W Futhark Design zostawiamy to dla artystów, a my jesteśmy projektantami – tłumaczy swoje credo.
Skandynawska oszczędność
Georgsen zawsze chwali się tym, że projektując, ma w pamięci proces produkcji. Dzięki temu jego projekty da się zrealizować masowo za dostępną cenę. Nazywa to koncepcją designu a’la ABBA. – Świat muzyczny miał problemy z zaakceptowaniem tej grupy. Słuchacze nie mieli najmniejszych wątpliwości – mówi. Jego zdaniem elementami kluczowymi są: forma, funkcjonalność i komfort. – To właśnie jest design! Ale projektowanie musi mieć sens ekonomiczny. Projektując, korzystamy z bazy danych dostarczającej nam informacji na temat materiałów używanych do produkcji czy samych metod wytwarzania mebli. Kompletnie nie zgadzam się z rozpowszechnioną opinią, że systemy meblowe zabijają kreatywność. Wręcz przeciwnie! Budują niezbędną przestrzeń dla intuicji i kreatywności – ekscytował się Georgsen w wywiadzie udzielonym jednej z kopenhaskich stron internetowych poświęconych designowi.
To wszystko razem wzięte sprawia, że jak na razie mig nie zapowiada odwrotu skandynawskiego designu na świecie. Oczywiście pierwsza była Ikea, która niepodzielnie panuje na rynku tanich i prostych w konstrukcji mebli, ale tuż za nią są już projekty górnopółkowe, takie jak BoConcept. Czego w średniowieczu nie dokonali Wikingowie, Waregowie i Normanowie orężem, dzisiaj dokonają Skandynawowie designem. Czeka nas era nordyckiej kultury.
Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania „Diners Club Magazine” z 2010 roku.