Jak rosną jabłka
Steve’owi Jobsowi nie udało się stworzyć najpopularniejszego systemu operacyjnego ani najpopularniejszego smartphone’a. Za to udało mu się stworzyć legendę marki z duszą. A to nie lada wyczyn…
Śmierć twórcy potęgi Apple Inc. w październiku 2011 roku stała się przyczynkiem do dyskusji nad osiągnięciami i potencjałem na przyszłość korporacji z nadgryzionym jabłkiem w logotypie. Bowiem to „ojciec założyciel” firmy, Steve Jobs, stanowił podporę zarówno biznesową, jak i kreatywną Apple.
To on odpowiadał za tworzone przez koncern z Palo Alto w Kalifornii rozwiązania, które – bez krztyny przesady – wyznaczały punkty orientacyjne dla całej branży IT. Nawet gdy pierwotnie niektóre z nich były wyśmiewane jako te, które „nigdy się nie przyjmą”. Obecnie u steru Apple stoi Tim Cook, osobiście namaszczony przez Jobsa – niezwykle zdolny menedżer, doskonały zarządca i – prywatnie – ponoć niezwykle miły człowiek. Nie jest on jednak typem wizjonera… Czy Apple, najpotężniejsza marka świata, może teraz wypaść z gry?
Mit garażu
Niezwykłym i zarazem optymistycznym faktem jest to, że Apple – koncern bogatszy od niejednego państwa na świecie – wykiełkował do takich rozmiarów z domowego, garażowego warsztatu dwóch maniaków komputerowych. Dziś, po trzech dekadach, Apple notuje przychody rzędu 28 mld dolarów [tylko w I kwartale 2016 roku przychód firmy wyniósł rekordowe 75,9 mld dolarów – przyp. red.]. Apple od dnia powstania ma wizerunek: nie bezdusznej korporacji, ale osobowego warsztatu idei, który przekuwa marzenia na gadżety dnia codziennego. Sprzęty Apple zdejmują z nas to, co ogranicza i sprawia, że nie możemy oderwać się od codzienności. Steve Jobs, ze swoim luzem w zachowaniu, wyczuciem estetyki i zdolnością odczytywania potrzeb milionów ludzi, uosabiał korporację z sercem. Tyle mówi legenda Apple…
Harry Potter
Biologiczni rodzice Jobsa oddali go do adopcji zaraz, po jego narodzinach w lutym 1955 roku. Ojciec – Abdul Fattah Jandali, Syryjczyk studiujący w USA i matka Joanne Schieble, pochodząca z konserwatywnej chrześcijańskiej rodziny, nie mogli się pobrać. W latach 50. w USA takie mieszane kulturowo związki nie były powszechnie – jeśli w ogóle – akceptowane. Steve’a adoptowali Paul i Clara Jobs, którzy byli zwykłymi, ciężko pracującymi przedstawicielami niższej klasy średniej.
Jobs był miernym programistą, ale za to miał wizję, do czego można wykorzystać potęgę komputerów i uczynić je przyjaznymi.
Na ich tle Steve był niezwykłym oryginałem zafascynowanym komputerami, dziedziną, która w latach 60. i 70. dopiero raczkowała, a komputery osobiste pojawiały się co najwyżej jako fantastyczno-naukowe mrzonki. Odkrył, jak moglibyśmy dziś to określić, że jest Harrym Potterem wychowywanym przez mugoli… Fascynacja techniką sprawiła, że jeszcze będąc w liceum, zaczął pracować w korporacji Hewlett-Packard, gdzie poznał drugiego współtwórcę Apple – Steve’a Wozniaka. Z dumą można odnotować polski wkład w tę historię. Poza techniką, Jobs zafascynowany był również ideami hinduskiego mistycyzmu i dość intensywnie poszukiwał metafizycznych doznań. Jako dziewiętnastolatek marzył o wyprawie do Indii (co udało mu się zrealizować w 1974 roku) i podróży w nieznane obszary umysłu. Eksperymentował z LSD, zgolił głowę, zaczął nosić indyjskie stroje, medytować i szukać oświecenia…
Te charakterystyczne dla lat 70. eksperymenty nie przeszkadzały mu jednak w pracy zawodowej – w korporacji Atari, która z kolei stworzyła konsole wideo, wymyślał gry, a nawet przez 18 miesięcy uczęszczał do Reed College w Portland. Studia ostatecznie porzucił, uznając je za zbędne, ale przez 1,5 roku oddawał się studenckim przyjemnościom i uczęszczał na tak nieprzydatne zajęcia jak kaligrafia… Nieprzydatne? Skądże! Znajomość zasad typografii, krojów pisma i wyrobiony zmysł estetyczny pomogły mu w późniejszym okresie, gdy tworzył system operacyjny dla komputerów Apple – uznawany za najładniejszy z dziś dostępnych.
Kiełkowanie
Wraz z Wozniakiem Jobs złożył w 1976 roku domowy komputer – pierwszy wyposażony w klawiaturę i ekran – Apple I. Miał drewnianą obudowę i daleko mu było wyglądem do designerskich iMaców. Niemniej otworzył on drogę do sukcesu – pierwszy krok został postawiony. W tym miejscu wypada zadać pytanie, dlaczego akurat Apple? Nazwa kompletnie niezwiązana z komputerami… Nie istnieje jedno wytłumaczenie. Najbardziej prawdopodobnym i powtarzanym jest to związane z młodzieńczą fascynacją Steve’a Jobsa weganizmem. Jabłka, w szczególności odmiana Macintosh miały być ulubionymi owocami Jobsa. Inna teoria powstania nazwy mówi o związku z sir Isaakiem Newtonem i sławetnym jabłkiem spadającym na jego głowę…
Pierwsze pędy
Rok po premierze Apple I pojawił się model Apple II, który z miejsca stał się przebojem. Był ładny, nowocześniejszy i wyświetlał kolorową grafikę, czego nie potrafiła konkurencja. Co interesujące, jego pirackie kopie powstały nawet w ZSRR. Model o numerze III z 1980 roku przyniósł kolejne udogodnienia, takie jak Wyrafinowany System Operacyjny (Sophisticated Operating System).
Ich kolejny komputer, Lisa, był powolny, miewał problemy techniczne, ale za to miał graficzny system operacyjny, który w 1983 roku był absolutną rewolucją. Lisa stała się jednak porażką Jobsa – został odsunięty od prac. Zaangażował się w równoległy projekt, komputera Macintosh, który pojawił się zaledwie rok po premierze Lisy. I choć miał więcej zalet, nie sprzedawał się tak dobrze, jak tego by chciano. Do tego doszedł konflikt Jobsa z Johnem Sculleyem, byłym prezesem Pepsi, którego Jobs osobiście ściągnął na stanowisko CEO Apple. W 1985 roku Jobs został usunięty z własnej firmy…
Nowe przestrzenie
Sprzedał wszystkie udziały Apple, które posiadał, zostawiając sobie tylko jedną akcję. Odkrył „cuda”, którymi zajmowała się mała firma Pixar. Brzmi znajomo? Dziś to ogromna wytwórnia filmów animowanych, która stworzyła z użyciem superkomputerów takie hity jak „Toy Story” lub „Iniemamocni”. Jobs kupił ją za 10 mln dolarów. Niedrogo, bowiem w 2006 roku odsprzedał ją Disneyowi za 7,4 mld dolarów.
Dziś Apple zarabia nie tylko na sprzęcie, ale także na usługach, takich jak np. Apple Music – konkurencja dla serwisów muzycznych Spotify i Tidal – i chmura iCloud. Z tego tytułu w 2015 roku przychód Apple wyniósł 20 mld dolarów.
Powrót Jobsa do Apple w 1997 roku był jego triumfem. Rozpoczął pracę nad nowymi komputerami i systemem dla nich. Kupione przez niego, od firmy Next, technologie nadały rozpędu pracom i zaowocowały kolejnymi wydaniami oprogramowania. Z kolei premiera iPoda w 2001 roku – odtwarzacza mp3, utrwaliła innowatorski wizerunek Apple i Jobsa. iPod był jak rzeźba, której chciało się dotykać – tak powiedział po latach redaktor naczelny serwisu internetowego Gizmodo, Joe Brown. Uruchomienie rok później sklepu iTunes i sprzedaż plików mp3 przez internet zmieniło też całą branżę muzyczną. Każda piosenka za 99 centów – to był rewolucyjny pomysł.
iPhone – pragnienie
Gdy pojawił się iPhone, wielu pukało się w czoło. Telefon bez przycisków? To się nie przyjmie! Jednak zasada, której hołdował Jobs – jeden klawisz lub mniej – spotkała się z entuzjazmem. Dziś dotykowe ekrany i minimum sprzętowych klawiszy to oczywistość.
W ciągu pierwszego roku sprzedaży kupiono 10 mln tych smartphone’ów. Kolejne edycje iPhone’ów, w tym najnowszy 4S [6S w 2016 roku – przyp. red.], rozchodzą się na pniu, żeby kupić go w pierwszej fazie sprzedaży, trzeba zapisywać się na listy „kolejkowe”. Ipad, kolejne dziecko Jobsa, również zamieszało na rynku i bije rekordy sprzedaży. Tablet z jabłkiem na obudowie, genialnie prosty, szybki i pozwalający na ultramobilną pracę i rozrywkę, był strzałem w dziesiątkę. Dziś każdy producent sprzętu komputerowego ma jakiś tablet [choć trzeba przyznać, że sprzedaż iPadów w do roku 2016 spadła o niemal 25 proc., są to bowiem urządzenia, które nie do końca się sprawdziły i dłużej też służą niż iPhone’y – rzadziej się je wymienia na nowsze – przyp. red.].
Koniec i początek
W 2004 roku zdiagnozowano u Jobsa raka trzustki. Mimo złego stanu zdrowia wrócił do pracy. Co ciekawe, większość chorych z tym nowotworem nie przeżywa roku. Jobs żył siedem lat… Przed Timem Cookiem stoi trudne zadanie utrzymania potęgi kreatywnej firmy. Czy to mu się uda? Podobno Jobs zostawił „zapas” pomysłów na nowe sprzęty i gadżety, o których jeszcze nie pomyśleliśmy, ale będziemy je chcieli mieć. Jeśli właśnie tak jest, przed Apple widać świetlaną przyszłość.
Apple A.D. 2016
Pierwszy iPhone potrafił niewiele – naprawdę niewiele. Współczesne iPhone’y są pełnowartościowymi i wyszukanymi komputerami. Nie tylko mają wielką moc obliczeniową i doskonały system operacyjny, to również szalenie zaawansowane podzespoły, takie jak 64-bitowe procesory. Najnowszy hit w iPhone’ach serii 6s to ekran z technologią Force Touch – reagująca nie tylko na dotyk, ale także na siłę nacisku. Niezwykłą ewolucję przeszedł również iPad – z ciężkiego tabletu zmienił się w lekkie i smukłe narzędzie do konsumpcji treści – iPada Air (lub Mini) – a jeśli potrzeba większej mocy, jest też iPad Pro – potężny (ekran o przekątnej 12,9 cala i olbrzymia moc obliczeniowa) komputer dotykowy z możliwością dołączenia klawiatury i używania specjalnego ultraczułego rysika. Bez wątpienia też Apple udało się genialnie rozwinąć ideę smartwatchy – inteligentnych zegarków. Apple Watch to najładniejszy, najlepiej wykonany i zarazem najbardziej funkcjonalny sprzęt tej klasy. „It just works” – jak mawiał Steve Jobs. I tak właśnie jest – to po prostu działa i to perfekcyjnie.
Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania „Diners Club Magazine” z 2011 roku. Niektóre dane i fragmenty zostały zaktualizowane w 2016 roku.