Nazwa marki Xiaomi jest warta zapamiętania. To czołowy chiński producent elektroniki użytkowej. Jeden z wielu w Państwie Środka. Z tą różnicą, że Xiaomi jest rynkowym gigantem. Smokiem gotowym stawić czoła ekspansji konkurencji spod znaku jabłka.
Wycena wartości Xiaomi jest oszałamiająca. Ta stworzona w 2010 roku pekińska firma wyceniana jest przez rynek na 45 mld dolarów. Jej dochód w ubiegłym roku przekroczył 12 mld dolarów i można spodziewać się tylko dalszych wzrostów. Jaki jest sekret sukcesów Xiaomi i jej CEO, Lei Juna?
Apple of China
Xiaomi swoją potęgę zbudowało na umiejętności inspirowania się produktami najlepszych – głównie Apple. Smartfony tego chińskiego producenta są wręcz uderzająco podobne do iPhone’ów. Czy to źle? Ponoć plagiat jest najwyższą formą pochlebstwa…
W ciągu 24 godzin, w kwietniu 2015 roku firma Xiaomi sprzedała 2,11 mln telefonów.
Xiaomi nie buduje jednak sprzętów, które imitują produkty giganta z kalifornijskiego Cupertino. Chińczycy z sukcesami tworzą oryginalne (oparte na Androidzie) oprogramowanie dla swoich smartfonów, a kształt telefonów sygnowanych ich logo… No cóż, ciężko wymyślić w tej materii coś oryginalnego. A klienci najbardziej lubią te melodie, które już znają… Dość powiedzieć, że dzięki połączeniu lubianej estetyki ze sprawnie działającym systemem operacyjnych, Xiaomi ustanowiło rekord sprzedaży (wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa). W ciągu 24 godzin, w kwietniu 2015 roku firma Xiaomi sprzedała 2,11 mln telefonów. To absolutnie powalający wynik! Jak to możliwe? Dobre smartfony w niskiej cenie. Xiaomi sprzedaje niemal po kosztach i świetnie na tym wychodzi. Warto też dodać, że szefem projektu rozwoju smartfonów marki jest sam Hugo Barra – do niedawno człowiek nr 2 w Google, odpowiedzialny za rozwój systemu Android.
Świat to za mało?
Chiński wciąż syci się sukcesami na lokalnych rynkach Azji, jak też w Indiach (ponad miliard potencjalnych konsumentów) oraz m.in. w Brazylii. Ma jednak coraz większy apetyt na sukcesy.
Z kapitalizacją na poziomie 45 mld dolarów Xiaomi coraz śmielej podbija nowe obszary rynku.
Z kapitalizacją na poziomie 45 mld dolarów coraz śmielej inwestuje w rynek elektroniki użytkowej. Smart TV – jest. Opaski fitnessowe – są. A w portfolio jeszcze: routery Wi-Fi, usługi przechowywania danych w chmurze, powerbanki i szereg gadżetów typu smart: ciśnieniomierz, elektroniczny nawilżacz powietrza, żarówki z modułem do komunikacji bezprzewodowej, kamery i wagi.
Plan podboju
Teraz Xiaomi szykuje się do wejścia na rynek przenośnych komputerów. Tam konkurencja jest bardzo ostra, biorąc pod uwagę spadek sprzedaży (trwający od lat). Apple, Lenovo i Hewlett-Packard są starymi graczami, pewnymi siebie i swojej pozycji.
MiBook może stać się realną alternatywą dla ultrabooków konkurencji. Cienki, lekki i szybki, a do tego wykonany z materiałów premium, ale za to w zabójczo niskiej cenie…
Wiedzą jednak, że Xiaomi umie grać twardo i z przecieków prasowych wynika, że uderzy z pełną mocą. Jak donosi serwis Bloomberg.com, Chińczycy zamierzają sprzedawać komputer przenośny typu ultrabook – czyli swoją wersję Macbooka Air – już do pierwszego kwartału 2016 roku. Wówczas się okaże, że czy Lei Jun, dobrze pokierował pekińskim smokiem.
Mi, mi, mi…
…czyli kilka ciekawostek o Xiaomi i „Mi-produktach”. Chiński gigant doskonale wyczuwa rynkowe „mody” i dostarcza produkty, których konsumenci pragną.
Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania „Diners Club Magazine”.