Słoneczna karaibska wyspa Sint Maarten jest turystycznym rajem i integralną częścią oddalonej o wiele tysięcy kilometrów Unii Europejskiej.
Wulkaniczne wysepki należące do archipelagu Małych Antyli przyciągają co roku setki tysięcy turystów spragnionych słońca i słodkiego nicnierobienia. Licząca zaledwie 87 km² wyspa Sint Maarten nie jest w tym względzie wyjątkiem. W 2011 roku odwiedziło ją ponad 2,5 mln urlopowiczów. Turystyka jest tu podstawą gospodarki i widać to na każdym kroku. Liczba hoteli, pensjonatów, spa, klubów nocnych i restauracji zapiera dech w piersiach, a wyspa uchodzi za jedną z 10 najlepszych na świecie lokalizacji wypoczynkowych. I co interesujące, w zależności od tego, którą część wyspy wybierzemy, możemy spodziewać się zupełnie odmiennych atrakcji…
Jedna wyspa, dwa narody
Sint Maarten została odkryta przez Kolumba 11 listopada 1493 roku – w dzień świętego Marcina z Tours, czemu zawdzięcza swoją nazwę. Do połowy XVII wieku władali nią przede wszystkim iberyjscy odkrywcy, ale w 1648 roku – w wyniku wojen i podbojów – wyspa ostatecznie przeszła pod wyłączną „kuratelę” Holendrów i Francuzów. A ci, 23 marca 1648 roku, na mocy traktatu z Concordii, dokonali jej podziału na dwa terytoria – holenderskie Sint Maarten (na południu) i francuskie Saint Martin (na północy). Ustalili m.in. przebieg granicy oraz kwestie związane z przepływem dóbr i usług pomiędzy częściami wyspy. Co ciekawe, podpisane 366 lat temu porozumienie obowiązuje do dziś, łącznie z zapisem, że na terenie wyspy nie będą istnieć fizyczne granice między francuskimi a holenderskimi strefami wpływów. Oznacza to, że turyści mogą swobodnie przemieszczać się po terenie całego Sint Maarten. Z faktu, że wyspa jest podzielona, wynika również ciekawa sytuacja geopolityczna. Francuska część, Saint Martin, w myśl zapisów francuskiego prawa i traktatu lizbońskiego jest integralną częścią Republiki Francuskiej i tym samym Unii Europejskiej. Z drugiej jednak strony, południowe obszary, należące do Holandii, nie są już strefą unijną. Sint Maarten jest bowiem autonomicznym krajem wchodzącym w skład Królestwa Niderlandów. Co jednak ciekawe, jego mieszkańcy są poddanymi niderlandzkiej korony i tym samym mają unijne (holenderskie) obywatelstwo.
Atrakcje dla każdego
Z turystycznego punktu widzenia zawiłości prawne nie są zbyt atrakcyjne. Na szczęście, na Sint Maarten, po obu stronach granicy, nie brakuje jednak atrakcji godnych karaibskiego raju. Linia brzegowa wyspy nie jest zbyt mocno rozwinięta, co oznacza, że plaże są tam długie i piaszczyste, choć nie brakuje też skrytych przed oczami turystów enklaw, w których można znaleźć chwilę wytchnienia. Po francuskiej stronie niemało również plaż nudystów.
Wirtualna wyprawa po Sint Maarten, w tym na plażę nudystów.
Warto też dodać, że choć geograficznie oba terytoria są identyczne, to pod względem rodzaju rozrywek różnią się między sobą w znacznym stopniu. Przede wszystkim strona holenderska jest zdecydowanie bardziej rozrywkowa – w Philipsburgu (stolicy Sint Maarten) i innych turystycznych miastach wyspy kwitnie nocne życie, mocno zakrapiane lokalnym rumem, jest więcej plaż i klubów, a także… sklepów jubilerskich. Francuska, północna, strona zachęca z kolei fanów doskonałej kuchni, mody, zakupów oraz… nudystów, którzy „zaanektowali” kilka lokalnych plaż. Szukając z kolei aktywnego odpoczynku, również się nie będziemy nudzić. Możemy odwiedzić m.in. największe na Karaibach zoo (Sint Maarten Park), wybrać się na wycieczkę do ruin fortu Louis, wybudowanego w XVIII wieku do obrony wyspy przed piratami, albo rzucić się w szał zakupów na zlokalizowanym nieopodal fortu targu owocowym (czynnym od świtu do 14). Godne zobaczenia są też: niezwykłe, tropikalne motylarium (Butterfly Farm) położone w Le Galion, po francuskiej stronie wyspy, stara plantacja trzciny cukrowej Saint Jean Plantation oraz ruiny pierwszego holenderskiego fortu na Karaibach – Fortu Amsterdam.
Spa w dżungli
Warto też odwiedzić tropikalne spa i zarazem rezerwat przyrody Loterie Farm, który obejmuje tereny na zboczach najwyższej góry Sint Maarten – Pic Paradis. Z wizyty będą zadowoleni zarówno dorośli, jak i dzieci. Są tam bowiem nie tylko zaszyte w zieleni bary serwujące kolorowe drinki, ale też trasy wycieczkowe przez dżunglę oraz park linowy, kolejka tyrolska (zjazd w uprzęży po linie zawieszonej około 11 metrów nad ziemią) oraz centrum odnowy biologicznej. Mamy ochotę zagrać w golfa? Też nie ma problemu – 18-dołkowe pole Mullet Bay (par 70) na pewno zauroczy nas widokami i jakością przygotowania murawy. Trzeba też wiedzieć, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w zaledwie kilka chwil znaleźć się na sąsiadujących wyspach – brytyjskiej Anguilli lub francuskiej Saint-Barthélemy. Pomiędzy nimi regularnie kursują szybkie łodzie turystyczne. Wycieczki rowerowe lub konne dopełniają tylko tego fantastycznego obrazu… Wymienienie wszystkich atrakcji, jakie Sint Maarten może zaoferować, mija się z celem. Jest ich po prostu zbyt wiele. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, żeby będąc w tym tropikalnym raju, próbować jego różnych smaków. A gdy nad turkusowym morzem zapadnie zmrok, oddać się beztroskiej zabawie aż do białego rana. Karaibski wschód słońca jest wyjątkowej urody…