Zabytki w ruchu
Ciekawym przykładem styku najstarszych tradycji Pragi z nowoczesnością są wybudowane w 1823 roku w stylu klasycystycznym Rogatki Grochowskie na zbiegu ulic Zamojskiego i Lubelskiej. Aż do końca XIX wieku ich pawilony (północny oraz południowy) wyznaczały wschodnie granice Warszawy. Rogatki zachowały się do dziś w dobrym stanie. Ale nie stoją one w tym samym miejscu, które przewidział dla nich architekt Jakub Kubicki w początkach XIX wieku. W 1961 roku północny budynek został przesunięty na specjalnej kratownicy o 10,5 metra, żeby poszerzyć światło ulicy Grochowskiej. Stało się to na rok przed podobną operacją przesunięcia kościoła pw. Najświętszej Marii Panny na Muranowie i było pierwszym w Warszawie przeniesieniem całej zabytkowej nieruchomości. Drugi pawilon Rogatek też został przeniesiony – o niecałe 9 metrów w 2001 roku.
Dzielnica wielu wyznań
Pragę warto również poznawać od strony mostu prowadzącego wprost ze Starego Miasta. Tam z daleka już rzucają się w oczy górujące nad Pragą strzeliste wieże neogotyckiej bazyliki katedralnej Świętych Michała i Floriana z 1901 roku. Niemal tuż obok niej pobłyskują w słońcu kopuły XIX-wiecznego soboru metropolitalnego Świętej Równej Apostołom Marii Magdaleny w Warszawie.
Przez wieki na Pradze żyli obok siebie Polacy, Żydzi i Rosjanie. W efekcie na terenie tej dzielnicy powstało wiele kościołów, synagog i bożnic oraz jedna z piękniejszych (i ważnych) cerkwi.
W czasach carskich zwieńczone kopułami wieże cerkwi symbolizowały carską władzę nad Warszawą. Dziś świątynia jest niezwykłym zabytkiem architektury bizantyjsko-rosyjskiej i 13. w hierarchii świątynią Kościoła Prawosławnego. Jako ciekawostkę można powiedzieć, że ślub z Natalią Awałow brał w niej w 1930 roku Konstanty Ildefons Gałczyński. Dziś w bogato zdobionych wnętrzach wciąż odbywają się nabożeństwa, organizowane są także koncerty muzyki cerkiewnej. Wstęp na występy chórów jest wolny i każdy widz jest mile widziany. Mówiąc o praskich budowlach sakralnych, nie można zapomnieć o wzniesionej w 1923 roku bazylice Najświętszego Serca Jezusowego przy ulicy Kawęczyńskiej. Świątynia wzorowana na rzymskiej bazylice Świętego Pawła za Murami tak zachwyciła papieża Piusa XI (przed wyborem na Stolicę Piotrową nuncjusza apostolskiego w Warszawie), że w dniu ukończenia budowy przyznał jej tytuł bazyliki mniejszej. Piusowi XI przypisuje się też słowa, że jest to „la piú bella chiesa in Polonia” – „najpiękniejszą świątynią w Polsce”. Na Pradze nie brakowało również synagog i bożnic – Żydzi stanowili w końcu XIX i na początku XX wieku niemal połowę mieszkańców dzielnicy. Wojny nie przetrwała w zasadzie żadna bożnica. Jedyną, która ocalała – Synagogę Praską w Warszawie, unikatową świątynię o kształcie rotundy, jedną z niewielu takich w Europie – zburzono w… 1961 roku.
Na pyzy i ciuchy, i do… muzeum
Praga ma też krzykliwe oblicze przekupki z najsłynniejszego targowiska na prawym brzegu Wisły – XIX-wiecznego bazaru Różyckiego.
Bazar Różyckiego był małym okienkiem na Zachód. Przez cały okres PRL-u można tam było kupić zagraniczne ubrania, kosmetyki i inne dobra „luksusowe”.
Leopold Tyrmand w „Złym” tak oto barwnie opisywał to miejsce: „(…) niewielki, niechlujny, pełen kurzu i błota placyk na Pradze, pomiędzy kostropatymi murami dwóch ponurych czynszówek, zmienia się w pogodne wiosenne przedpołudnie w feerię kolorów, w festyn barwnych materii, w eldorado tkanin i kroju, w niezgłębioną akademię targów i okrzyków, zachęt i wyjaśnień, sprzeczek i zachwytów”. Przed wojną i po niej handlowano tam „mydłem i powidłem”, po okupacji dodatkowo też tzw. ciuchami – ubraniami z zagranicznych paczek. Jeśli w latach 50. lub 60. chciało się mieć wystrzałową sukienkę, modną marynarkę, jeansy lub fikuśny krawat, trzeba było pojechać na Różyca. Dziś handel wciąż tam kwitnie, choć jego profil nieco się zmienił. Teraz można kupić komórki po podejrzanie „okazyjnych cenach”, suknie ślubne, chińską tandetę i podróbki najnowszych kolekcji znanych marek, a także perfumy, płyty i wszystko inne, co da się sprzedać. Przez dziesięciolecia nic się w tym aspekcie nie zmieniło. Co ciekawe, wciąż na bazarze Różyckiego można spróbować lokalnych przysmaków – niezbyt wyszukanych, ale tam kultowych: pyz i flaków prosto z garnka na stoisku.
„Jesteśmy z tamtej strony Wisły, z naprzeciwka. Mamy swój fason i swój własny szyk. Gdy nam na wódkę brak, lubimy popić piwka. W tem nie dorówna nam warszawski żaden łyk!”. Piosenka, która pojawiła się w jednym z odcinków „Kariery Nikodema Dyzmy” została napisana przez Kapelę Czerniakowską (z lewego brzegu Wisły), sławi jednak wyjątkowy prawobrzeżny styl życia.